Quantcast
Channel: W obronie Wiary i Tradycji Katolickiej
Viewing all 5210 articles
Browse latest View live

Ledwo dostali homomałżeństwa i już chcą wielożeństwa – oni na tym nie poprzestaną, aż ściągną zagładę na świat

$
0
0

Ledwo amerykański Sąd Najwyższy nakazał legalizacje „małżeństw” jednopłciowych, a już odezwał się głos, domagający się prawnego uznania poligamii.

USA: Mają homomałżeństwa, chcą wielożeństwa

FB Fragment fejsbukowego profilu Nathana Colliera

Prawdopodobnie pierwszy w skali kraju pozew o uznanie „trójkąta” za małżeństwo zgłosili Nathan Collier z Montany, jego żona Victoria oraz Christina, z którą Nathan – były mormon – zawarł „małżeństwo” wyznaniowe. Został za to zresztą usunięty z tej grupy wyznaniowej. Mormoni oficjalnie wyrzekli się już bowiem wielożeństwa. W staniu Utah działa jednak promująca poligamię organizacja Principle Voices. Według jej aktywistki, Anne Wilde, 90 proc. albo i więcej fundamentalistycznych mormonów nie chce legalizacji wielożeństwa, ale jest za zniesieniem jego karalności.

Nie ma na razie decyzji amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości co do dopuszczalności pozwu z Montany.

Podobne żądania przewidział prezes Sądu Najwyższego USA John Roberts, który zgłosił zdanie odrębne wobec wyroku legalizującego „homomałżeństwa”. Napisał w nim, że „jest uderzające, jak wiele z rozumowania większości (Sądu Najwyższego) dałoby się zastosować, by uzasadnić (istnienie) prawa podstawowego do wielożeństwa”.
Za: http://gosc.pl


Kategoria: Wydarzenia Tagged: homomałżeństwa, wielożeństwo

Tylko u nas: zdjęcia od o. Jerzego Gardy z protestu przeciwko Paradzie Równości w W-wie

$
0
0

Dziś rano w I piątek miesiąca uczestniczyłam w Mszy św. koncelebrowanej przez mego kierownika duchowego ks. Stanisława T. i przez mojego opiekuna duchowego – o. Jerzego Gardę. Po Mszy św. ojciec Jerzy wręczył mi płytkę ze zdjęciami z protestu – pikiety modlitewnej przeciwko Paradzie Równości, która miała miejsce w Warszawie w dniu 13 czerwca br.

2015-05-08-630Ojciec Jerzy przypomina mi św. Jana Chrzciciela, który głośno upominał się o respektowanie praw Bożych, odważnie grzmiał na cały głos do Heroda „non possumus”.
Dziś „herodów” mamy na każdym kroku, a o. Jerzy wraz z garstką ludzi wiernych Bogu, Krzyżowi i Ewangelii upomina się o Prawdę i walczy z diabelską „Sodoma i Gomorą”
.
Bogu niech będą dzięki za o. Jerzego!
Dziś widziałam kilka przygotowanych przez niego listów do różnych osób państwowych i instytucji oraz jeden wzruszający list od pewnego biskupa (zostałam poproszona o zachowanie danych w tajemnicy) – w tym liście ks. biskup pisze m.in. tak „Bóg zapłać, że masz odwagę wołać „Nie wolno wam, nie wolno ci”….

Wspomóżmy tę odważną posługę ks. Jerzego swoja osobistą modlitwą w Jego intencji – dość przypomnieć:
1) O. Jerzy Garda organizatorem pikiety pod tęczą na Placu Zbawiciela w Warszawie
2) O. Jerzy Garda: list otwarty do Jana Dworaka przewodniczącego KRRiT
3) Ks. Jerzy Garda do Hanny Gronkiewicz-Waltz: jak Pani godzi elementy cywilizacji śmierci, których ojcem jest szatan z wiarą w Boga, który jest Ojcem Życia?
i inne: kliknij

Click to view slideshow.

Krótka wypowiedź i błogosławieństwo od O. Jerzego


Kategoria: Wydarzenia Tagged: O. Jerzy Garda, parada równości gejów i lesbijek, pikieta modlitewna

3 lipca – rocznica cudu lubelskiego. Święto Najświętszej Maryi Panny Płaczącej

$
0
0

W tym roku mija 66-ta rocznica „cudu lubelskiego”. Rok temu Kongregacja Kultu Bożego wyraziła zgodę, aby w dniu 3 lipca celebrować święto Najświętszej Maryi Panny Płaczącej.

MB Lubelska3 lipca 1949 r. w niedzielę tuż po ingresie ks. biskupa Piotra Kałwy, następcy ks. Bp. Stefana Wyszyńskiego, powołanego na Prymasa Polski miał miejsce cud lubelski. Tego dnia w czasie Sumy w katedrze lubelskiej odnowiono akt poświęcenia diecezji Niepokalanemu Sercu Maryi.

Około godz. 15.00 pracująca w katedrze siostra Barbara, szarytka, zobaczyła krwawe łzy na twarzy Matki Bożej Częstochowskiej – kopii jasnogórskiej ikony. Obraz został wykonany w 1927 r. przez Bolesława Rutkowskiego na zlecenie ks. biskupa Leona Fulmana. Powiadomiony przez zakonnicę kościelny, Józef Wójtowicz, słysząc o tym nie uwierzył. Sprawdził jednak obraz i rzeczywiście ujrzał „sopel pod prawym okiem, czerwono-ciemny (koloru bordo) wielkości 3 cm i szerokości ok. półtora cm”. Wezwany chwilę później ks. Tadeusz Malec potwierdził „posuwające się z prawego oka ciemne krople, spływające po policzku ku bliznom”.

Cud w katedrze widzieli zgromadzeni już ludzie. Wiadomość o cudzie rozeszła się po Lublinie lotem błyskawicy. Katedra zapełniła się ludźmi, których stale przybywało. O godz. 22.00 zamknięto drzwi wejściowe, a zebranych wypuszczano przez zakrystię. Opróżnianie świątyni trwało do godz. 2.00 w nocy. Jednak ludzie pozostali na placu. Przez całą noc śpiewali pieśni religijne.

Rano przed katedrą ustawiła się długa kolejka, która ciągnęła się przez całe Stare Miasto, przechodziła obok więzienia na Zamku i sięgała mostu na Bystrzycy. Liczba ludzi rosła z godziny na godzinę.

Do Lublina zaczęli przybywać pielgrzymi najpierw z najbliższej okolicy, a następnie z całej Polski. Wojewoda lubelski alarmował ministerstwo administracji publicznej, że 8 lipca na placu katedralnym zgromadziło się 8 tys. osób, dzień później już 15 tys., a 10 lipca – 20 tys.! Zdaniem wojewody, 10 i 11 lipca przez plac katedralny przewinęło się 40 tys. osób.

Aby ograniczyć napływ pielgrzymów, władze zablokowały miasto. Wprowadzono zakaz sprzedaży biletów kolejowych do Lublina. Obstawiono drogi dojazdowe patrolami milicji i wojska, zaangażowano znaczne siły agentów, donosicieli i prowokatorów. W wyniku ich prowokacji, 13 lipca o godz. 4.30 zginęła stratowana na śmierć 21-letnia Helena Rabczuk Tłum rzucił się do ucieczki, gdy ktoś krzyknął, że walą się rusztowania, służące do remontu świątyni jeszcze ze zniszczeń wojennych.

W akcję zwalczania cudu zaangażowana była miejscowa prasa, a szczególnie „Sztandar Ludu” piętnujący „zacofanie i ciemnogród”. Tego typu artykuły w prasie były na porządku dziennym: (czytaj całość – kliknij)

Jan Paweł II o łzach Maryi:

«Łzy Maryi pojawiają się także w Jej objawieniach, którymi Ona towarzyszyła w kolejnych epokach Kościołowi w jego wędrówce po drogach świata. Maryja płakała w La Salette, a było to w połowie ubiegłego stulecia, przed objawieniami w Lourdes, w okresie wielkiego nasilenia postaw antychrześcijańskich we Francji. A drugi raz Maryja zapłakała tutaj, w Syrakuzach. Było to po zakończeniu II wojny światowej. I można było zrozumieć ten płacz na tle tych właśnie wydarzeń, na tle całej hekatomby ofiar, jakie druga wojna światowa spowodowała, na tle eksterminacji synów i córek Izraela, na tle zagrożenia Europy od Wschodu przez programowo ateistyczny komunizm. W tym też czasie płakał obraz Matki Bożej Częstochowskiej w Lublinie, ale to wydarzenie jest mało znane poza Polską. (…) Te łzy Maryi należą do porządku znaków. Świadczą one o obecności Matki w Kościele i świecie. Matka płacze wówczas, kiedy dzieciom zagraża jakiekolwiek zło, duchowe czy też fizyczne. Łzy Maryi są zawsze uczestnictwem w płaczu Chrystusa nad Jerozolimą, czy też na drodze krzyżowej, czy wreszcie przy grobie Łazarza…»

********
Był też Akt oskarżenia przeciwko księżom z katedry

AKT OSKARŻENIA
przeciwko
Tadeuszowi Malcowi, osk. Z art. 230 par. 1 kk i art. 22 Dekretu z 13 VI 1946,
Władysławowi Forkiewiczowi, osk. Z art. 230 par. 1 kk i art. 22 dekretu z dn. 13 VI 1946. (…)

OSKARŻAM:
Tadeusza Malca, s. Józefa i Stanisławy z Kiszewskich, urodzonego 2 grudnia 1925 w Tomaszowie Lubelskim, zamieszkałego w Lublinie, przy ul. Królewskiej 10, nieżonatego, bez majątku, o wykształceniu wyższym teologicznym, niekaranego, z zawodu księdza, wikariusza Katedry Lubelskiej, tymczasowo aresztowanego od dnia 25 lipca 1949,

Władysława Forkiewicza, urodzonego 13 maja 1908 w Uczanie (Litwa), zamieszkałego w Lublinie, przy ul. Królewskiej 10, nieżonatego, bez majątku, o wykształceniu wyższym teologicznym, niekaranego, z zawodu księdza, wikariusza katedry Lubelskiej, tymczasowo aresztowanego od dnia 25 lipca 1949

o to, że:

I. W okresie od 3 lipca do 17 lipca 1949 w Lublinie rozpowszechniali fałszywe wiadomości, mogące wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego, kolportując wieści o „cudzie”, który rzekomo miał miejsce w Katedrze Lubelskiej w dn. 3 lipca 1949 i, przez rozsiewanie tych fałszywych wieści, spowodowali oderwanie się mas ludności od normalnych zajęć, w szczególności od żniw, oraz oparty na fałszywych tych wiadomościach, niechętny nastrój części przybyłych do Lublina – wobec władz państwa polskiego, czego szczytnym wyrazem były wrogie wobec władz polskich wystąpienia pewnej części obałamuconych w dn. 17 lipca 1949.

II. W dniu 13 lipca 1949 w Lublinie, na placu przed katedrą, przez dopuszczenie do masowego natłoku u wrót Katedry oraz zaniechanie starań o odpowiednie zorganizowanie podekscytowanych rozsiewanymi przez nich fałszywymi wiadomościami tłumów, a przeciwnie, wydanie zarządzeń zagrażających bezpieczeństwu osobistemu zwiedzających katedrę, nieumyślnie spowodowali śmierć Ob. Heleny Rabczuk. (…)

Uzasadnienie
W dniu 3 lipca 1949 w katedrze lubelskiej, po nabożeństwie poświęconym matce boskiej, zakonnica, szarytka Stanisława Sadowska (imię zakonne Barbara) zawiadomiła ks. Malca, że na obrazie Matki Boskiej, na wysokości prawej brwi – ukazał się zaciek, który spływa ku bliznom szwedzkim na prawym policzku.

Ksiądz Malec, który w tym dniu z powodu nieobecności pierwszego wikariusza – księdza Forkiewicza – był faktycznym gospodarzem Katedry, udał się przed ołtarz Matki Boskiej i po obejrzeniu go, polecił wiernym modlić się.

Wieczorem, tegoż dnia, powrócił z pielgrzymki z Częstochowy ks. Forkiewicz, którego ks. Malec poinformował o tym, co zaszło w Katedrze. Już nazajutrz ks. Forkiewicz powołał tzw. gwardie papieską, tj. straż porządkową. Zadaniem jej miało być utrzymywanie porządku wobec napływu wiernych w związku z rozprzestrzerzeniającą się z niewiarygodną szybkością wieścią o „cudzie”. Gwardia ta nosiła opaski o barwach Watykanu – tzn. biało – żółte.

Jednocześnie w tymże dniu powołana została przez władze kościelne Komisja do zbadania zacieku na obrazie Matki Boskiej.(…)

Mimo nie budzącego wątpliwości orzeczenia Komisji, wieści o cudzie przybierały na sile i przed Katedrą gromadziły się tysiączne tłumy. Jednocześnie zaczęły szerzyć się wieści o „cudownych uzdrowieniach”.


Kategoria: Wydarzenia Tagged: Archikatedra Lubelska, cud lubelski, łzy NMP

Jezus na Wschodzie. Rekolekcje z O. Johnem Bashoborą: transmisja on-line

$
0
0

Dziś w Zamościu odbywają się rekolekcje ewangelizacyjne, które prowadzi O. John Baptist Bashobora

Plan spotkania:
4 lipca (Sobota)

8.00     Różaniec
8.30     Modlitwy uwielbienia
9.00     I konferencja – o. John Bashobora
10.30   Modlitwy uwielbienia
11.00   II konferencja – o. John Bashobora
12.30   Przerwa obiadowa (Różaniec)
13.30   Modlitwy uwielbienia
14.00   III konferencja – o. John Bashobora
15.30   Przygotowanie do Eucharystii
16.00   Eucharystia – przewodniczy Bp Marian Rojek
             Modlitwa o uzdrowienie – o. John Bashobora
19.00   Zakończenie

Kliknij na zdjęcie, oglądaj i łącz się duchowo lub kliknij na ten odnośnik:

http://www.exodusmlodych.pl/

Zamość o. John


Kategoria: Aktualności, Modlitwa Tagged: Jezus na Wschodzie, O. John Bashobora, Zamość

O. John Bashobora – modlitwa uzdrowienia i uwielbienia z Krasnobrodu

$
0
0

Z dedykacją dla wszystkich Czytelników „W obronie wiary i tradycji” – Wasze intencje i Wy sami zostaliście dziś przedstawieni Panu Jezusowi podczas modlitwy, gdy o. John Bashobora prosił o wymienianie imion osób, za które się modlimy….
Z całego serca omadlałam Was i proszę o krótką modlitwę za mnie, mały „wypadek” i uraz mechaniczny oka,  a to oznacza przedłużony powrót do domu…. nie mogę kierować, muszę odczekać aż oko będzie sprawne, a krwiak się wchłonie i nie będzie dokuczać…
Najpierw pieśń „Nic, nie musisz mówić nic….”

A teraz  modlitwa uzdrowienia – kilka minut video, reszta sam dźwięk, bo przy spoczynku w Duchu Św. nie da się trzymać aparatu do video, ale można zawsze zarejestrować dźwięk.
Włączcie się do modlitwy,  ja śpiewam i modlę się tutaj dla Was i za Was a teraz jeszcze będę mogła razem z Wami.


Kategoria: Wydarzenia Tagged: Krasnobród, modlitwa uzdrowienia, O. John Bashobora

Przed polskim sądem nie obroniłaby się nawet Matka Boża czyli o szaleństwie odbierania dzieci…

$
0
0

Jeśli władza ma kaprys, odbierze dzieci każdej rodzinie, nawet świętej…

Pani Katarzyna Elbanowska trafnie zauważyła w programie Elżbiety Jaworowicz, że przed polskim sądem nie obroniłaby się nawet Matka Boża, bo trzymała małego Jezusa ze zwierzętami w stajence. To właśnie zrobił sąd w Nisku – zabrał rodzicom dzieci, bo w mieszkaniu był z dziećmi pies i królik.

W tym szaleństwie jest metoda. Na podstawie faktów, zrekonstruowanych z dudapomocy, i nie tylko, metoda ta wygląda z grubsza tak:

1) Należy wyszukać rodzinę, spokojną, niezdeprawowaną, ze zdrowymi, niezdemoralizownymi dziećmi, nadającymi się do adopcji,

2) Władza otrzymuje anonimowy sygnał o przemocy, nieprawdziwy, ale dający pretekst do wejścia z butami w życie rodziny i objęcia jej nadzorem,

3) Nadzór stawia rodzinie warunki (kurator, terapie, warsztaty, usunięcie psa czy królika), jak najwięcej warunków, żeby nie dało się wszystkich spełnić,

4) Rodzice nie spełniają warunków, nie współpracują z władzą – wobec czego sąd orzeka o tymczasowym umieszczeniu dzieci w placówce opiekuńczej,

5) Operację odebrania dzieci przeprowadza się w możliwie najbardziej brutalny sposób, z użyciem siły, przemocy, żeby sprowokować desperację rodziców,

6) Z uwagi na agresywne zachowanie rodziców bada się ich, wykazuje agresję i szaleństwo, a przecież nie można oddać dzieci rodzicom w odmętach szaleństwa…

7) …i w zasadzie rodzina jest już rozbita, zniszczona, pozbawienie władzy rodzicielskiej i definitywne odebranie dzieci jest już tylko formalnością…

Tak to, proszę państwa, skutecznie działa. Czas rąbnąć pięścią w stół (nawet jeśli to jest stół sędziowski), by zatrzymać to szaleństwo.Bo nawiązując do Schweitzera – wszystkie ideologie świata, wszystkie te niezawisłości, niezależności i nieomylności, nie są warte jednej łzy udręczonego dziecka…

Janusz Wojciechowski

Za: http://www.naszdziennik.pl


Kategoria: Wydarzenia Tagged: dudapomoc, Janusz Wojciechowski, niszczenie polskich rodzin, odbieranie dzieci

O. Antonello Cadeddu: To nie jest przypadek, że wasz prezydent podniósł hostię z ziemi

$
0
0

Macie misję podnoszenia wiary w Europie!

To nie jest przypadek, że wasz prezydent podniósł hostię z ziemi i z wielkim szacunkiem oraz ostrożnością przyniósł ją do kapłana – powiedział o. Antonello Cadeddu.

o. AntonelloOjciec Antonello Cadeddu, włoski kapłan pracujący jako misjonarz w Brazylii, charyzmatyczny kaznodzieja i współzałożyciel wspólnoty Przymierze Miłosierdzia, w czasie swojej ostatniej wizyty w Polsce udzielił wywiadu tygodnikowi „Do Rzeczy”. W rozmowie z Tomaszem P. Terlikowskim odniósł się do szeroko komentowanego przez media wydarzenia, które miało miejsce w czasie Święta Dziękczynienia na terenie Świątyni Opatrzności Bożej.

To nie jest przypadek, że wasz prezydent podniósł hostię z ziemi i z wielkim szacunkiem oraz ostrożnością przyniósł ją do kapłana. To znak dla Was, Polaków, a także przypomnienie, że wciąż jeszcze jesteście narodem uduchowionym. I dlatego nie mam wątpliwości, że macie misję, jaką jest podnoszenie hostii, Eucharystii, wiary w całej Europie.

Redaktor Terlikowski zwrócił uwagę, że nie jesteśmy lepsi od innych Europejczyków. O. Antonello odpowiedział, że siostra Faustyna też nie była lepsza od wielu innych sióstr, a Jan Paweł II był przecież zwykłym chłopakiem, który stracił mamę, tatę, a potem pracował w kopalni. Tymczasem Bóg wybrał właśnie ich. Współzałożyciel wspólnoty Przymierze Miłosierdzia zachęcił Polaków, aby głosili Miłosierdzie tak jak s. Faustyna i papież.

Kiedy przyjechałem pierwszy raz do Polski, miałem głębokie przeczucie, że na Starym Kontynencie są dwa punkty duchowe, które odegrają kluczową rolę. Pierwszym jest właśnie Polska i przesłanie Bożego Miłosierdzia, drugim jest San Giovanni Rotondo i to, co przekazał nam o. Pio. I z każdym dniem jestem bardziej przekonany, że tak właśnie jest.

Za: kliknij


Kategoria: Aktualności Tagged: o. A. Cadeddu

Natuzza Evolo –„Ojciec Pio w spódnicy” czyli mistyczka i stygmatyczka, której Bóg rozkazał dawać świadectwo o wiecznej karze piekła

$
0
0

Natuzza Evolo, słynna włoska mistyczka i stygmatyczka miała wyjątkowy charyzmat kontaktu ze zmarłymi przebywającymi w niebie i w czyśćcu oraz z osobami potępionymi….które z wyraźnego rozkazu Boga musiały dawać świadectwo o wiecznej karze piekła.

Pan Bóg udzielił Natuzzy specjalnego daru: mogła widzieć i spotykać zmarłych. Najczęściej widziała ich obok osób, które przychodziły do niej  z prośbą o modlitwę  i duchową pomoc.

Często się zdarza, że gdy przychodzi do mnie jakiś człowiek – mówiła Natuzza – to widzę obok niego zmarłą osobę; może to być jego brat, siostra, ojciec lub matka. I wtedy ci zmarli mówią mi ważne rzeczy, które przekazuję ich krewnym lub znajomym. Rozpoznaję tylko dusze, które są w niebie, dlatego że promieniują one wielkim szczęściem i lekko unoszą się nad ziemią. Natomiast dusze czyśćcowe trudno jest mi odróżnić od ludzi żyjących na ziemi. Wiele razy dawałam im krzesło, aby sobie usiadły, a wtedy mi mówiły: „nie potrzebuję, ponieważ jestem duszą z innego świata”.

Orędzia przekazywane przez zmarłych, za pośrednictwem Natuzzy, ludziom żyjącym na ziemi często dotyczyły także małżonków oraz wychowania dzieci. I tak na przykład 5 października 1947 r. Maria Mesiano zapisała następujące słowa zmarłej kobiety: „Mówię najpierw do matek: troszczcie się o wychowywanie swoich dzieci; będą takimi, jakimi ich wychowacie. Biada matkom, które przez antykoncepcję sprzeciwiają się poczęciu, a przez zbrodnię aborcji narodzinom dzieci. Jeżeli się nie nawrócą, grozi im wieczne potępienie w przerażających cierpieniach. Dlaczego chcecie niszczyć życie najbardziej niewinnych i bezbronnych ludzkich istot? Czy nie wiecie, że Bóg powołuje je do wspólnoty życia ze sobą, aby stały się aniołami w niebie i świętymi?”

Zmarli apelowali o regularne korzystanie z sakramentu pokuty, aby natychmiast podnosić się z każdego śmiertelnego grzechu i trwać w łasce uświęcającej: „Może ktoś sobie pomyśli: dlaczego mam spowiadać się u księdza, który może być większym grzesznikiem ode mnie? – mówiła jedna z dusz czyśćcowych Odpowiedź jest prosta: ponieważ każdy kapłan w tajemnicy spowiedzi reprezentuje samego Boga i jest Jego narzędziem. Poprzez sakrament kapłaństwa działa sam Chrystus i dokonuje cudu odpuszczenia wszystkich grzechów. Proście Pana Boga o przebaczenie wszystkich śmiertelnych grzechów, żałując i postanawiając poprawę. Po popełnieniu grzechu śmiertelnego natychmiast idźcie do spowiedzi. Prosząc Boga o przebaczenie grzechów, zostajemy uchronieni od wiecznego potępienia. Natomiast wszystkie konsekwencje grzechów trzeba będzie odpokutować w czyśćcu, doświadczając różnorakich, nieraz bardzo wielkich cierpień, ale już w pewności zbawienia”

Każdy, kto prosił Natuzzę o informacje dotyczące bliskich zmarłych, otrzymywał od nich, za pośrednictwem mistyczki, tak konkretną i szczegółową odpowiedź, że pytający nabierał pewności, iż zmarli żyją oraz że istnieje niebo, czyściec i piekło.

I tak na przykład Pasquale Barberio pisał, iż podczas swojego pierwszego spotkania z Natuzzą dowiedział się, że jego zmarły w 1944 r. ojciec przebywa w czyśćcu i prosi o modlitwę. Natuzza widziała go stojącego obok Pasquale, mogła się z nim porozumieć i później szczegółowo opisać synowi, jak wyglądał i co chciał mu przekazać. Tego samego wieczoru, podczas modlitwy różańcowej, w której uczestniczył również Barberio, mistyczka zobaczyła zmarłe siedmioletnie dziecko z zabandażowanymi nogami. Okazało się, że był to siostrzeniec Barberia, zmarły w 1937 r. na zapalenie szpiku kostnego. To jedno spotkanie z Natuzzą wystarczyło, aby Pasquale Barberio zmienił całkowicie swoje życie. Od tej pory zaczął codziennie się modlić i regularnie przystępować do sakramentów św. Pasquale zrozumiał, że czasu ziemskiego życia nie można marnować, ponieważ jest to okres dojrzewania do miłości i życia wiecznego w niebie.

Ksiądz Giuseppe Mina opowiadał, jak pewnego dnia ukazali się Natuzzy zmarli rodzice pewnego proboszcza i bardzo ją prosili, aby w ich imieniu zaapelowała do syna, by całkowicie zerwał z grzechem. Natuzza odkładała spełnienie tej prośby, ponieważ bardzo krępowała się przekazać kapłanowi takie upomnienie. Wtedy dusze zmarłych rodziców księdza kilkakrotnie pojawiły się u Natuzzy i wypominały jej, że ociąga się z wypełnieniem woli Boga. W końcu mistyczka zdobyła się na odwagę i poszła, aby przekazać upomnienie proboszczowi. Po ucałowaniu jego ręki powiedziała, że przychodzi w imieniu jego rodziców. Proboszcz uśmiechnął się i stwierdził, że przecież jest to niemożliwe, gdyż jego rodzice już dawno nie żyją. Wtedy Natuzza w szczegółach opisała, jak wyglądali i co mówili, gdy ich spotkała, i dodała, że proszą go, aby zmienił swoje postępowanie. Ksiądz był wstrząśnięty tym wszystkim, co usłyszał. Wzruszony do łez obiecał, że odtąd całkowicie zmieni swoje życie”.

Natuzza oprócz daru widzenia i bezpośredniego kontaktowania się ze zmarłymi zapadała w ekstazę, podczas której obecni obok niej ludzie słyszeli głosy zmarłych.

Podczas ekstaz Natuzzy dr Valente z Paravati dokładnie notował to, co mówili zmarli. Podawali oni swoje imię i nazwisko, miejsce swego życia na ziemi oraz dokładną datę swej śmierci.

I tak na przykład grupa 15 osób zgromadzonych w mieszkaniu Natuzzy rozpoznała głos biskupa Enrica Montalbettiego z Reggio di Calabria, który zginął podczas bombardowań w 1943 r. Biskup, ze swoim charakterystycznym akcentem, wygłosił do nich budujące kazanie.

Maria Domenica Silipo usłyszała głos swojego dziadka, który nagle zmarł w 1944 r. bez przyjęcia sakramentów  św. Był cholerykiem i często bluźnił, ale litował się nad biednymi, z którymi dzielił się pożywieniem i którym przygotowywał posiłki. Powiedział, że przed potępieniem uratowały go uczynki miłosierdzia.

Za pośrednictwem Natuzzy Pan Bóg nakazywał niektórym potępionym, aby świadczyli o istnieniu piekła. Jednym z nich był znany we Włoszech filozof i pisarz katolicki, który znalazł się w piekle, dlatego że popełnił bardzo ciężkie grzechy, a przed śmiercią w swojej pysze nie chciał się wyspowiadać, żałować za popełnione zło i przyjąć daru Bożego Miłosierdzia.

Zmarli mogli objawiać się Natuzzy, gdyż taka była decyzja Pana Boga, a nie dlatego, że ona lub ktoś z ludzi o to prosił lub tego żądał. Jeśli ktoś z obecnych nalegał, aby osoba zmarła powiedziała coś więcej, odpowiedź była jednoznaczna: „Nie ma pozwolenia od Pana Boga, abyśmy więcej mówili. Bądźcie cierpliwi, zostawcie nas w spokoju, wiemy, czego oczekujecie i czego chcecie się dowiedzieć, ale obecnie jest to niemożliwe”.

Przewodniczący Sądu Apelacyjnego w Mediolanie Eugenio Mauro, który praktykował okultyzm, zajmował się spirytyzmem i był znanym okultystycznym medium, sądził, że Natuzza tak jak on posługuje się tajemniczą mocą duchową. Kiedy przyjechał do Paravati i był świadkiem mistycznych ekstaz Natuzzy, podczas których słyszał, co mówili zmarli, wtedy się przekonał, że praktykowane przez niego wywoływanie zmarłych było otwieraniem się na działanie diabelskich mocy. Sędzia Eugenio Mauro przeżył duchowy wstrząs, nawrócił się, wyrzekł się wszelkich praktyk okultystycznych, poszedł do spowiedzi i stał się gorliwym katolikiem.

Rosa Silipo usłyszała głos swojego zmarłego małego brata (20 dni po urodzeniu w 1932 r.), który był w niebie i mówił pięknym, słodkim głosem: „Jestem Pinuccio Silipo. Sprawiliście mi razem z mamą wielką przykrość. Dlatego, że nigdy nie przekazujecie mi żadnego podarunku. Wszystkie dzieci oddają Jezusowi jakiś dar, ja jestem zawsze w tyle, gdyż nie mam co ofiarować Jezusowi”. Zaskoczona Rosa odpowiedziała na to: „Przecież jesteś aniołkiem w niebie i nie potrzebujesz żadnych modlitw”. „To prawda – odpowiedział Pinuccio – my nie potrzebujemy modlitw, ale oddajemy je Jezusowi, a On przydziela je tym, którzy ich najbardziej potrzebują. Pragniemy bardzo waszych modlitw”.

Podczas ekstaz Natuzzy dr Valente rozpoznawał głosy zmarłych, których doskonale znał za ich życia na ziemi; był pod wielkim wrażeniem tego wszystkiego, co słyszał. Doktor Valente miał możność porozmawiania ze swoim synem, zmarłym w wieku dziecięcym. Dziecko mówiło: „Czy rozpoznajesz mnie, tatusiu?”. „Oczywiście, że Cię poznaję. Czy czegoś potrzebujesz?” – odpowiedział ojciec. „Nie, tatusiu, ale proszę Cię, bądź cierpliwy, kiedy pracujesz z pacjentami”. Doktor Valente był dobrym człowiekiem, ale szybko się denerwował i niecierpliwił. Kiedy usłyszał słowa swojego syna, rozpłakał się ze wzruszenia.

Podczas jednego ze spotkań u Natuzzy w pewnym momencie słychać było głos adwokata X.Y., którego dr Valente doskonale znał. Adwokat mówił strasznym głosem: „Jestem potępiony, jestem potępiony! Mówcie wszystkim, aby się nawrócili i pokutowali! Jakbym chciał wrócić na ziemię, aby pokutować!”. Natomiast dusze czyśćcowe miały głos bardziej spokojny, a potępione mówiły w sposób budzący lęk i przerażenie. „Jestem w ogniu wiecznym – krzyczała jedna z potępionych dusz – za dawanie fałszywego świadectwa, kalumnie, uporczywe trwanie w grzechach nieczystości i wzgardzenie Bożym Miłosierdziem. Gdybym się wyspowiadała, Jezus by mi przebaczył. Nie ma dla mnie teraz żadnej nadziei”.

Dlaczego wieczne potępienie
Całe nasze ziemskie życie powinno być czasem przygotowania do tego najważniejszego momentu, jakim jest chwila śmierci, spotkanie z Chrystusem twarzą w twarz, już bez pośrednictwa wiary. To właśnie wtedy zadecyduje się nasza wieczność: zbawienie albo wieczne potępienie. Co będzie się działo się z nami w momencie śmierci?

Doświadczymy pełni miłości Chrystusa i będziemy musieli podjąć ostateczną decyzję. Tak – powiedziane Chrystusowi – stanie się niebem lub czyśćcem, natomiast odrzucenie Jego miłości – stanie się piekłem.

Bóg kocha i pragnie zbawić wszystkich ludzi. Każdy człowiek otrzymuje szansę zbawienia. Nie ma ludzi przeznaczonych na potępienie. Nie można jednak zapominać, że oprócz Bożej woli zbawienia wszystkich ludzi istnieje wolna ludzka wola, która może odrzucić Boga i wzgardzić Nim. Pan Jezus wielokrotnie mówił, że odrzucenie Boga przez człowieka prowadzi do wiecznego potępienia, a więc bezbożnicy będą definitywnie wyłączeni z życia wiecznego: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom” (Mt 25,41). Wszyscy nieposłuszni Bogu usłyszą: „Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości” (Mt 7,23); „Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne, kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży” (J 3,36). Odrzucenie tych wszystkich, którzy nie przyjęli zaproszenia na ucztę, jest absolutne: „Żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty” (Łk 14,24). Wyjaśnienie przez Chrystusa przypowieści o sieci nie jest metaforą: „Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt 13,40-50). Znajdujemy w Piśmie św. teksty mówiące o absolutnym wyłączeniu bezbożników z królestwa Bożego: „Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego” (1 Kor 6,9-10; por. Ga 5,19; Ef 5,5). W cytowanych tekstach formuły potępienia mają charakter absolutny: „nikt z tych ludzi nie skosztuje mojej uczty”; „nie zobaczy życia”; „nie posiądzie królestwa”.

Pan Jezus mówi także, że „każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu nie będzie odpuszczone (…) ani w tym wieku, ani w przyszłym” (Mt 12,31 i n.). Jan Paweł  II w encyklice Dominum et Vivificantem (n. 46) wyjaśnia, że grzech przeciwko Duchowi Świętemu polega na „odmowie przyjęcia tego zbawienia, jakie Bóg ofiaruje człowiekowi przez Ducha Świętego”. Jest to postawa całkowitego zamknięcia się człowieka na miłość Boga, postawa człowieka, „który broni rzekomego prawa do trwania w złu, we wszystkich innych grzechach i który w ten sposób odrzuca odkupienie”. Jest to więc grzech nieodpuszczalny z samej swojej natury, ponieważ jest owocem całkowitego odrzucenia Bożego Miłosierdzia. Wyraża się on w postawie absolutnego egoizmu, czyli całkowitego zamknięcia się ludzkiej wolności na miłość Chrystusa. Taka postawa kształtuje się w człowieku w ciągu całego ziemskiego życia. Każdy w pełni świadomy i dobrowolny wybór zła przyczynia się do strasznych duchowych zniszczeń w człowieku. Wyrażają się one w pogłębieniu niewrażliwości na miłość Boga i w postępującej niezdolności do miłości bliźniego. Jeżeli przez całe ziemskie życie człowiek będzie żył tak, jakby Boga nie było, i radykalnie odrzucał możliwość nawrócenia się, nazywając zło dobrem, a dobro złem, to wtedy realnie istniejąca siła zła każdego grzechu do tego stopnia może zniszczyć jego osobę, że stanie się absolutnym egoistą – a więc kimś takim, kto kocha siebie miłością posuniętą aż do nienawiści Boga. Tak zaczyna się piekło.

Kochani Czytelnicy! W codziennej modlitwie polecajmy Jezusowi najzatwardzialszych grzeszników, prosząc o ich nawrócenie. Ludzie, którzy odrzucają Dekalog i gardzą miłością Boga, idą drogą prowadzącą do zguby wiecznej. Nie łudźmy się: „Bóg nie dozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne” (Ga 6,7-8). Dlatego naszym codziennym obowiązkiem jest modlitwa o nawrócenie grzeszników. Tak jak Pan Jezus prosił s. Faustynę, tak też dzisiaj prosi każdego z nas: „Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję się w tętno ich serca, kiedy uderzy dla Mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski moje, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie, i daję im, czego pragną” (Dz. 1728).

Miłość Boża całkowicie respektuje wolność swojego stworzenia – także wtedy, kiedy decyduje się ono na definitywne odrzucenie Boga. Tak więc piekło nie jest nieprzewidzianą czy niesprawiedliwą karą. Człowiek sam, wybierając grzech na swoją odpowiedzialność, idzie drogą prowadzącą do piekła. Istnieje piekło, ponieważ istnieje grzech. Piekło jest niczym innym jak grzechem chcianym jako cel, przyjętym jako ostateczne spełnienie, rozciągającym się w nieskończoność. Prawda o niebie, czyśćcu i piekle nadaje naszemu ziemskiemu życiu niepowtarzalność i dramatyczną wyjątkowość. Przypomina nam, że jeżeli grzech, który jest największym nieszczęściem dla człowieka, bagatelizuje się i traktuje się go jako dobro, to wtedy wprowadza nas on w rzeczywistość piekła.

ks. Mieczysław Piotrowski TCh
Tekst pochodzi ze strony www.milujciesie.org.pl

**********
Natuzza Evolo – „Ojciec Pio w spódnicy”

Trudno znaleźć na mapie miejscowość Paravati – to przysłowiowa dziura we włoskim regionie Kalabria. Nikt by o niej nie słyszał, nawet w samych Włoszech, gdyby nie była miejscem urodzin, działalności i śmierci Natuzzy Evolo, analfabetki, która uznawana jest za jedną z największych mistyczek naszych czasów. Niektórzy żartobliwie nazywają ją „Ojcem Pio w spódnicy”. Ludzie przyjeżdżali tu z całego kraju i z zagranicy, by prosić ją o pomoc, radę, modlitwę. Ocenia się, że w ciągu ponad 60 lat Natuzza spotkała się z kilkoma milionami (codziennie przez jej dom przewijało się do 100 osób).

Prosta wieśniaczka z Kalabrii
Fortunata Evolo (Natuzza to dialektalne zdrobnienie imienia Fortunata) urodziła się w 1924 r. Matka wychowywała ją sama, bo rodzina była tak biedna, że ojciec wyjechał „za chlebem” do Argentyny. Gdy miała 14 lat, poszła na służbę do bogatego adwokata z Mileto, który nazywał się Silvio Colloca. To w tym czasie rozpoczęły się „dziwne” zjawiska, które świadczyły, że ta prosta wieśniaczka jest osobą szczególną. Pewnego dnia Natuzza poszła na spacer z panią Albą, żoną adwokata. Nagle poczuła ból w stopie – z buta wypływała spieniona krew. Lekarz wezwany do dziewczynki wytarł krew i ze zdumieniem stwierdził, że na stopie nie ma najmniejszej rany, a pojawienie się krwi jest niewytłumaczalne. Tego typu „przesączanie się” krwi powtórzyło się wielokrotnie na rękach, na twarzy, na piersi i na plecach dziewczyny, co wprawiało ją i rodzinę, u której pracowała, w wielkie zakłopotanie. Lekarze wzywani do Natuzzy zgodnie stwierdzali, że jest ona całkowicie zdrowa, i nie potrafili wytłumaczyć tego niespotykanego zjawiska.

Nadzwyczajne zjawiska
Coś nadzwyczajnego zdarzyło się 29 czerwca 1940 r., w dniu jej bierzmowania, które odbyło się w katedrze. Natuzza po otrzymaniu sakramentu poczuła, że ma mokre plecy i twarz zroszoną krwią. Jedna z kropel krwi spłynęła z twarzy i spadła na podłogę. Gdy wytarto ją chusteczką, na płótnie pojawił się wypisany krwią napis: „Gloria del Sacro Cuore di Gesů” (Chwała Najświętszemu Sercu Jezusa). Po powrocie do domu dziewczynka zdjęła zakrwawioną koszulkę, na której widoczny był duży krzyż. Koszulkę przekazano natychmiast miejscowemu biskupowi. Specjaliści nazywają tego typu zjawisko hemografią (tworzenie obrazów za pomocą krwi). W ciągu całego życia Natuzzy na prześcieradłach, poduszkach, chusteczkach oraz na ubraniach, które były w kontakcie z jej krwią, pojawiały się napisy – fragmenty Biblii, hymnów religijnych, modlitw – w różnych językach (nie tylko po włosku, ale także po łacinie, grecku, hebrajsku, francusku, angielsku, niemiecku i w innych niezidentyfikowanych językach) oraz typowe symbole chrześcijańskie (krzyże, serca, Hostie, monstrancje, korony cierniowe, postacie Chrystusa i Matki Bożej oraz aniołów).
W czasie Wielkiego Postu Natuzza miała stygmaty szczególnie wyraźne i bolesne w Wielki Piątek, kiedy przeżywała – jak wynika z raportów – przez dwie godziny Drogę Krzyżową Chrystusa.
Biskup Mileto poinformował o wszystkim zarówno Stolicę Apostolską, jak i o. Agostina Gemellego, rektora Uniwesytetu Katolickiego w Mediolanie. Watykan zalecał dyskretne śledzenie całej sprawy, natomiast o. Gemelli był bardzo krytycznie nastawiony do Natuzzy, podobnie zresztą jak do Ojca Pio.
Oprócz stygmatów Natuzza miała nadprzyrodzone wizje, rozmawiała z Jezusem i Matką Bożą, porozumiewała się z aniołami stróżami oraz przebywającymi w raju lub w czyśćcu duszami zmarłych, miała dar bilokacji oraz zdolność tzw. oświecenia diagnostycznego (chodzi o precyzyjne przewidywanie diagnozy lekarskiej, rezultatu mającej się odbyć operacji czy wskazanie stosownego lekarstwa). Wyjaśniała, że za każdym razem anioł sugeruje jej odpowiedź. Są też ludzie gotowi twierdzić, że dzięki niej zostali uzdrowieni. Mistyczka odpowiadała na to: „Ja jestem biedaczka, jestem jak robak z ziemi… Wiem, że wielu ludzi mówi o «cudach», lecz to nie jest prawda. Cuda czyni tylko Jezus i Madonna! Ja jedynie modlę się w intencji osobistych dramatów tysięcy ludzi, którzy mi je opowiadają. Jeżeli później ktoś do mnie wraca, by mi podziękować, mówię, że powinien dziękować Jezusowi i Madonnie”.

Kontakt z aniołami
W tym miejscu chciałbym wspomnieć o szczególnych związkach Natuzzy z aniołami – zarówno z jej Aniołem Stróżem, jak i aniołami osób, które się do niej zwracały. Jej niebywałe zdolności dawania rad i odpowiedzi na pytania wynikały z daru porozumiewania się z tymi istotami niebiańskimi. Prof. Valerio Marinelli, inżynier, a zarazem autor biografii Natuzzy, który przez wiele lat obserwował i studiował działalność mistyczki, napisał: „Wiele razy, obserwując osobiście Natuzzę, zauważyłem, że gdy zadaje się jej pytanie, odczekuje chwilę ze wzrokiem utkwionym nie na osobie, z którą rozmawia, lecz obok. Stwierdziłem również, że jest w stanie natychmiast dawać odpowiedzi na trudne i skomplikowane pytania ludzi, których nie zna. Aby tak szybko oceniać problemy i znajdować rozwiązanie, należałoby być obdarzonym wybitną inteligencją, mieć wielką wiedzę i zdolność syntezy – cechy, których Natuzza nie ma. Dlatego można to uznać za dowód, że mistyczka rzeczywiście jest obdarzona zdolnościami prowadzenia dialogu z aniołami”.
Natuzza twierdziła, że każdy z nas ma swojego Anioła Stróża, który nam towarzyszy nie tylko w czasie naszej ziemskiej egzystencji, lecz także po śmierci. Postrzegała anioły jako piękne dzieci w wieku ok. 10 lat, które poruszają się, nie dotykając ziemi. Anioły osób konsekrowanych, kapłanów i zakonnic stoją po prawej stronie, osób świeckich – po lewej.
Pewnego razu włoski jezuita oraz student medycyny postanowili zdemaskować Natuzzę. Jezuita udał się do niej w cywilnym ubraniu i powiedział, że zamierza się ożenić – pytał ją, co sądzi o jego osobistych planach. Natuzza jednak wstała i pocałowała go w ręką, mówiąc, że jest kapłanem Boga. Zdumiony jezuita negował, lecz mistyczka odpowiedziała mu, że jego anioł stoi po prawej stronie, czyli jest on księdzem.
Z pomocą aniołów Natuzza była w stanie rozumieć inne języki i porozumiewać się z cudzoziemcami. Pewnego razu otrzymała list od karmelitanek z Francji. Przeczytano go po francusku, a ona – analfabetka – przetłumaczyła go w sposób perfekcyjny, oczywiście dzięki aniołowi. Podobnie zdumieni byli ludzie, którzy zwracali się do niej w innych językach – Natuzza dawała im odpowiedzi np. po angielsku. Następnie wyjaśniała, że nic nie rozumiała z tego, co mówiła, gdyż powtarzała jedynie słowa anioła.
Anioł Stróż Natuzzy był także w stanie stwierdzić, czy dusza zmarłego jest już w raju, czy potrzebuje dodatkowych modlitw, by się tam dostać. Mistyczka widziała zmarłych tak, jak wyglądali za życia – mieli na sobie ubrania, które nosili w ostatnich dniach życia lub w czasie pochówku. Znaczna część ludzi, którzy przez lata przyjeżdżali do Paravati, by spotkać się z nią, była zainteresowana losem swych zmarłych krewnych. Natuzza mówiła, że dusze zmarłych potwierdzają istnienie raju, czyśćca i piekła – Bóg decyduje, gdzie ma iść dusza zmarłego, tak jak i o otchłani („limbus”), gdzie trafiają nieochrzczone dzieci i dusze dobrych ludzi wyznających inne religie.

Dar bilokacji
Także z pomocą anioła Natuzza odwiedzała duchowo odległe miejsca. To dar bilokacji lub dwulokacji, czyli jednoczesny pobyt osoby w dwóch miejscach. Mistyczka porównywała swoje „duchowe podróże” do filmu w telewizji, gdyż duchem była przeniesiona w inną scenerię, świadoma, że ciałem była u siebie w domu. Świadkowie twierdzą, że w czasie tych duchowych wizyt Natuzza przestawiała przedmioty, zostawiała napisy wykonane krwią lub zapach kwiatów. Co ciekawe, Natuzza potrafiła dokładnie opisać miejsca odwiedzane duchowo.

Początek dzieł o charakterze społecznym i religijnym
W 1944 r. Natuzza poślubiła Pasquale Nicolace i zamieszkała w jego bardzo skromnym domu. Gdy Matka Boża objawiła się jej również w nowym mieszkaniu, zażenowana mistyczka zwróciła się do Niej słowami: „Najświętsza Panno, jak mogę Was przyjmować w tak brzydkim domu!”. Matka Boża odpowiedziała jej: „Nie martw się, będzie tu nowy i piękny dom, aby zaspokoić potrzeby młodych i starych, i tych wszystkich, którzy znajdą się w potrzebie. Będzie też duży kościół pod wezwaniem Niepokalanego Serca Maryi, Schronienia Dusz”. W 1986 r. powiedziała o tym objawieniu miejscowemu proboszczowi, który powiadomił o wszystkim miejscowego biskupa. W następnym roku biskup powołał do życia Stowarzyszenie Niepokalanego Serca Maryi, Schronienia Dusz, mające na celu realizowanie dzieł zapowiedzianych przez Matkę Bożą – w 1992 r. zainaugurowano ośrodek dla osób w podeszłym wieku, w 1994 r. – audytorium, a obecnie prowadzone są prace budowlane przy nowym kościele, wznoszonym na planie serca.

Moje spotkanie z mistyczką
Poznałem Natuzzę w czerwcu 2008 r. Zaproszono mnie do Paravati na wyjątkową uroczystość – kalabryjscy pracownicy mediów przyznali jej nagrodę dziennikarską ze względu na olbrzymi wpływ, jaki jej działalność wywierała na środki społecznego przekazu. (Nagroda dziennikarska dla analfabetki!). Była już chora i słaba, a obecność wielu zaproszonych gości, włącznie z miejscowym biskupem i arcybiskupem Cosenzy, wyraźnie wprawiała ją w zakłopotanie. Miałem wtedy okazję pozdrowić ją i odbyć dłuższą rozmowę z ks. Michele Cordianem, kapłanem, który przez wiele lat opiekował się Natuzzą.
Nie ukrywam, że Natuzza Evolo wywarła duży wpływ na umocnienie mojej wiary i na pełniejsze zaakceptowanie katolickich dogmatów, które w naszych czasach są często kontestowane. Iluż ludzi uważających się za katolików nie wierzy w istnienie piekła czy Anioła Stróża!
Mistyczka przeżyła jeszcze ponad rok od naszego spotkania – zmarła w dzień Wszystkich Świętych 2009 r., w wieku 85 lat. Jej pogrzeb stał się manifestacją wielkiej miłości dziesiątków tysięcy ludzi, którzy przybyli do Paravati z całych Włoch, by oddać cześć tej prostej kobiecie, uznawanej przez prasę za „ostatnią świętą ludu”. Żałobną Mszę św. odprawiało sześciu biskupów i ponad stu kapłanów. Bp Luigi Renzo, w którego diecezji leży Paravati, podkreślił wielkie znaczenie zorganizowanych przez Natuzzę tzw. Wieczerników Modlitwy oraz dzieł o charakterze społecznym i religijnym.

W ocenie Kościoła
Jak Kościół ocenia objawienia prywatne, takie jak te Natuzzy Evolo? W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Chociaż nie należą one do depozytu wiary, mogą pomóc w pełniejszym przeżywaniu wiary, pod warunkiem, że zachowują ścisłą więź z Chrystusem. Urząd Nauczycielski Kościoła, do którego należy rozpoznawanie prywatnych objawień, nie może jednak przyjąć takich, które zmierzają do przekroczenia czy poprawienia Objawienia, którego Chrystus jest wypełnieniem”.
Kard. Joseph Ratzinger w książce-wywiadzie zatytułowanej „Raport o stanie wiary” stwierdza, że „żadne z objawień nie jest konieczne dla wiary, ponieważ Objawienie zostało już dokonane przez Jezusa Chrystusa”, lecz zaraz dodaje: „Ale oczywiście nie możemy zabronić Bogu, aby przemawiał w naszych czasach przez zwykłych ludzi, a także za pomocą znaków nadzwyczajnych, ujawniających niewystarczalność, nieskuteczność panującej kultury, skalanej racjonalizmem i pozytywizmem”.
Miliony ludzi jest przekonanych, że w naszych czasach Bóg przemówił do nas przez Natuzzę Evolo, mistyczkę z Kalabrii.
Za:


Kategoria: Aktualności, Pomoc duchowa Tagged: czyściec, dusze czyśćcowe, Natuzza Evolo, Niebo, piekło


Ks. prof. Andrzej Zwoliński o lożach masońskich i masonach

O. Józef Witko: jeśli myślisz, że modlitwa osobista ochroni cię przed szatanem to mylisz się!

Papież Franciszek oddał niefortunny upominek – krzyż w formie sierpa i młota

$
0
0

Komunistyczny prezent dla papieża – odrzucony

Evo Morales, prezydent Boliwii zaskoczył wszystkich podarunkiem jaki złożył na ręce papieża Franciszka. Papież odbywa właśnie oficjalną podróż po krajach Ameryki Południowej. Od głowy państwa otrzymał… komunistyczny sierp i młot

Evo Morales, deklarujący się jako socjalista podarował głowie kościoła katolickiego, m.in. nietypowy krzyż. Chrystus rozpięty jest na komunistycznym symbolu – młot imituje krzyż, a pod stopami Jezusa znajduje się sierp.
Choć jest to nietypowy prezent ma on swoje historyczne wytłumaczenie. To replika krzyża zrobionego w latach 80. przez hiszpańskiego jezuitę Luisa Espinala. Duchowny był torturowany i został zamordowany przez bojówki pozostającego u władzy dyktatora Garcii Mezy. Śmierć jezuity poruszyła wtedy cały kraj, podobnie jak w Polsce śmierć ks. Popiełuszki

Evo i sierp i młot
Ojciec Kasper Mariusz Kaproń OFM:
Żeby wyjaśnić sprawę z krzyżem z sierpa i młota. Prezydent Morales wręczając ten dziwny krzyż mówi, że jest to replika dzieła którą w latach 70-tych wykonał jezuita Luis Espinal Camps, zamordowany przez dyktaturę w 1980 r. Papież odpowiedział tylko: „“No está bien eso” [to raczej nie jest właściwe] i oddał upominek asystującym. (Copyright by
Kasper Mariusz Kaproń Ofm )

Ojciec Kasper tłumaczy dodatkowo:
No esta bien jest najprostszym wyrażeniem w języku hiszpańskim, które najlepiej przetłumaczy „źle”. zaimek wskazujący eso, mówi że to jest złe. W kontekście tej sytuacji może mówić, że ta rzecz jest zła, ale także że cała sytuacja jest zła, nieodpowiednia, źle to zrobiłeś.

Za: kliknij


Kategoria: Papież Franciszek, Wydarzenia Tagged: Evo Morales, o. K. M. Kaproń OFM, Papież Franciszek

O. Józef Witko: Modlitwa do Krwi Chrystusa

Smutny dzień dla Polski – Senat Rzeczpospolitej przyjął zbrodniczą ustawę o in vitro

$
0
0

Senat głuchy na protesty obywateli! Ustawa o in vitro przyjęta bez poprawek. Przeważyły 3 głosy!

Mimo licznych protestów, wyczerpującej argumentacji i petycji skierowanej do senatorów, Senat Rzeczpospolitej przyjął skrajnie lewicową ustawę o in vitro. O wyniku głosowania zdecydowały ostatecznie 3 głosy.

Głosowało 96 senatorów. Za przyjęciem ustawy bez poprawek było 46 z nich. Przeciwko 43 senatorów. Czterech wstrzymało się od głosu.

Żadna dotychczasowa nie wywołała tylu kontrowersji. Wielokrotnie alarmowano, że została napisana pod dyktando lobby biznesu in vitro. Mimo to, senatorowie przyjęli ją w obecnym kształcie.

******

Senat przyjął ustawę o in vitro w kształcie zaproponowanym przez rząd i zaakceptowanym przez Sejm. Za głosowało 46 senatorów, przeciw – 43 wstrzymało się – 4.
Tych czterech wstrzymujących się senatorów (wszyscy z PO: Anna Aksamit, Rafał Muchacki, Marian Poślednik i Grażyna Sztark) mogło przesądzić o innym wyniku głosowania. Gdyby zagłosowali przeciw, ustawa w kształcie krytykowanym m.in. przez Sąd Najwyższy Kościół i wybitnych prawników, nie zostałaby przyjęta bez poprawek.

Warto zauważyć, że za odrzuceniem ustawy w całości byli wszyscy uczestniczący w głosowaniu senatorzy PiS i Zjednoczonej Prawicy, a także 6 senatorów PO: Tadeusz Arłukowicz, Helena Hatka, Stanisław Hodorowicz, Stanisław Iwan, Jarosław Lasecki i Jan Filip Libicki.

W kolejny głosowaniu – w sprawie przyjęcia ustawy w kształcie zaproponowanym przez rząd i Sejm – przeciw ustawie byli wszyscy uczestniczący w głosowaniu senatorowie PiS i ZP oraz 9 senatorów PO: Tadeusz Arłukowicz, Helena Hatka, Stanisław Hodorowicz, Stanisław Iwan, Wiesław Kilian, Jarosław Lasecki, Jan Filip Libicki i Jan Rulewski.

Teraz ustawa trafi do prezydenta. Bronisław Komorowski powiedział w środę w Berlinie, że podpisze ustawę o in vitro, o ile będzie ona zgodna z konstytucją


Kategoria: Aktualności Tagged: głosowanie, In vitro, Senat

Otwarte spotkanie modlitewne na Przeprośnej Górce z o. Danielem

13 lipca 1917 roku: trzecie objawienie się Matki Bożej w Fatimie – wizja piekła

$
0
0

13 lipca 1917 – trzecie objawienie się Matki Bożej

13 lipca 1917 r. krótko po naszym przybyciu do Cova da Iria do dębu skalnego, gdy odmówiliśmy różaniec z ludźmi licznie zebranymi, zobaczyliśmy znany już blask światła, a następnie Matkę Boską na dębie skalnym.

– „Czego sobie Pani ode mnie życzy?” – zapytałam.
„Chcę, żebyście przyszli tutaj 13 przyszłego miesiąca, żebyście nadal codziennie odmawiali różaniec na cześć Matki Boskiej Różańcowej, dla uproszenia pokoju na świecie i o zakończenie wojny, bo tylko Ona może te łaski uzyskać”.
„Chciałabym prosić, żeby Pani nam powiedziała, kim jest i uczyniła cud, żeby wszyscy uwierzyli, że nam się Pani ukazuje”.
– „Przychodźcie tutaj w dalszym ciągu co miesiąc! W październiku powiem, kim jestem i czego chcę, i uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli”.

FatimaPotem przedłożyłam kilka próśb, nie pamiętam, jakie to były. Przypominam sobie tylko, że Nasza Dobra Pani powiedziała, że trzeba odmawiać różaniec, aby w ciągu roku te łaski otrzymać. I w dalszym ciągu mówiła:
„Ofiarujcie się za grzeszników i mówcie często, zwłaszcza gdy będziecie ponosić ofiary: O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie, za nawrócenie grzeszników i za zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi”.

Przy tych ostatnich słowach rozłożyła znowu ręce jak w dwóch poprzednich miesiącach. Promień światła zdawał się przenikać ziemię i zobaczyliśmy jakby morze ognia, a w tym ogniu zanurzeni byli diabli i dusze w ludzkich postaciach podobne do przezroczystych, rozżarzonych węgli, które pływały w tym ogniu. Postacie te były wyrzucane z wielką siłą wysoko wewnątrz płomieni i spadały ze wszystkich stron jak iskry podczas wielkiego pożaru, lekkie jak puch, bez ciężaru i równowagi wśród przeraźliwych krzyków, wycia i bólu rozpaczy wywołujących dreszcz zgrozy. (Na ten widok musiałam krzyczeć «aj», bo ludzie to podobno słyszeli.) Diabli odróżniali się od ludzi swą okropną i wstrętną postacią, podobną do wzbudzających strach nieznanych jakichś zwierząt, jednocześnie przezroczystych jak rozżarzone węgle.

Przerażeni, podnieśliśmy oczy do Naszej Pani szukając u Niej pomocy, a Ona pełna dobroci i smutku rzekła do nas:
„Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników. Żeby je ratować, Bóg chce rozpowszechnić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeżeli się zrobi to, co wam powiem, wielu przed piekłem zostanie uratowanych i nastanie pokój na świecie. Wojna zbliża się ku końcowi. Ale jeżeli ludzie nie przestaną obrażać Boga, to w czasie pontyfikatu Piusa Xl rozpocznie się druga wojna, gorsza. Kiedy pewnej nocy ujrzycie nieznane światło, (ma na myśli nadzwyczajne światło północne, które widziano w nocy 25 stycznia 1938 r. w całej Europie, także w Polsce. Łucja uważała je wciąż za znak obiecany z nieba) wiedzcie, że jest to wielki znak od Boga, że zbliża się kara na świat za liczne jego zbrodnie, będzie wojna, głód, prześladowanie Kościoła i Ojca Świętego.
Aby temu zapobiec, przybędę, aby prosić o poświęcenie Rosji memu Niepokalanemu Sercu i o Komunię św. wynagradzającą w pierwsze soboty. Jeżeli moje życzenia zostaną spełnione, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła, dobrzy będą męczeni, a Ojciec Święty będzie musiał wiele wycierpieć. Różne narody zginą. Na koniec jednak moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci i przez pewien czas zapanuje pokój na świecie. W Portugalii będzie zawsze zachowany dogmat wiary itd. Tego nie mówcie nikomu; Franciszkowi możecie to powiedzieć. Kiedy odmawiacie różaniec, mówcie po każdej tajemnicy: „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia”.

Nastała chwila ciszy, a ja zapytałam:
„Pani nie życzy sobie ode mnie niczego więcej?”
– „Nie, dzisiaj już nie chcę od ciebie niczego więcej”.

I jak zwykle uniosła się w stronę wschodu, aż znikła w nieskończonej odległości firmamentu.
Za:kliknij

******

S. Łucja wspomina, że wizja piekła do tego stopnia przerażała siedmioletnią Hiacyntę, „że wszystkie kary i umartwienia wydawały się jej zbyt małe, aby uzyskać u Boga łaskę wybawienia niektórych dusz. Jak to się stało, że Hiacynta taka mała, mogła zrozumieć ducha umartwienia i pokuty i z takim zapałem mu się oddać. Wydaje mi się, że była to najpierw szczególna łaska, której Bóg za pośrednictwem Niepokalanego Serca Maryi chciał udzielić, a potem widok piekła i nieszczęścia dusz, które się tam dostają. Niektórzy ludzie, nawet pobożni, nie chcą dzieciom mówić o piekle, żeby ich nie przerażać, ale Bóg nie zawahał się pokazać go trojgu dzieciom, z których jedno miało zaledwie 8 lat.. Hiacynta często siadała na ziemi lub na jakimś kamieniu i zadumana zaczynała mówić: «Piekło, piekło, jak mi żal tych dusz, które idą do piekła, i tych ludzi, którzy tam żywcem płoną, jak drzewo w ogniu.» Drżąc klękała z rękami złożonymi, aby powtarzać modlitwę, której Pani nasza nas nauczyła: 0 mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego Miłosierdzia. Obecnie Ekscelencja rozumie, dlaczego ostatnie słowa tej modlitwy odnoszą się do dusz, które znajdują się w największym lub najbliższym niebezpieczeństwie potępienia.”

     Tuż przed swoją śmiercią przebywając w szpitalu w Lizbonie Hiacynta długie godziny spędzała na modlitwie, z jej pokoiku widać było wnętrze kościoła i tabernakulum. Adorowała Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie. Kilka razy odwiedziła ją Matka Boża. Po tych odwiedzinach zwierzała się siostrze Godinho przekazując jej to, co usłyszała od Matki Bożej.

     Między innymi Maryja powiedziała jej, że „najwięcej ludzi trafia dopiekła przez grzechy nieczystości. Mówiła również: Gdyby ludzie wiedzieli, czym jest wieczność, na pewno uczyniliby wszystko, by odmienić swoje życie. Pojawią się na świecie mody, które będą obrażać naszego Pana. Ludzie, którzy służą Bogu, nie mogą być niewolnikami mody. W Kościele nie ma miejsca na mody. Bóg jest zawsze ten sam.”

     Według relacji s. Łucji Franciszek, w przeciwieństwie do swojej siostry Hiacynty, był mniej przejęty wizją piekła, „choć zrobiła na nim wielkie wrażenie. Całą swoją uwagę skupił na Bogu, który jest Trójcą Przenajświętszą w tym świetle ogromnym, które nas przenikało do głębi duszy. Potem powiedział: myśmy płonęli w tym świetle, które jest Bogiem, i nie spaliliśmy się. Jakim jest Bóg, tego nie można by powiedzieć. Tego właśnie nikt nie zdoła wypowiedzieć.”


Kategoria: Wydarzenia Tagged: Fatima, Franciszek, grzechy nieczystości, Hiacynta, objawienia NMP, s. Łucja, wizja piekła

Handlują organami dzieci zabitych w wyniku aborcji a Planned Parenthood jeszcze broni tej praktyki

$
0
0

Ukryta kamera utrwaliła proceder handlu organami dzieci zabitych w wyniku aborcji

Dr Deborah Nucatola, która przez dziesięć lat zatrudniona była w organizacji aborcyjnej Planned Parenthood, a która nadal dokonuje aborcji, przy winie i dobrym posiłku opowiadała ze szczegółami o prowadzonym przez siebie handlu częściami ciał dzieci, które wcześniej uśmierciła. Jak twierdzi, szczególną popularnością cieszą się wątroby…

Osoby, które z nią rozmawiały, to podstawieni dziennikarze, udający kupców.

Nagranie szokuje. Przy winie i sałatce, z pełną swobodą dr Nucatola opowiada, jak za każdy z organów otrzymuje od 30 do 100 dolarów, przy czym „największym zainteresowaniem cieszą się wątroby, chociaż ludzie chcą obecnie także nienaruszonych serc”. Przyznaje, że miała zamówienia również na płuca i na dolne kończyny.

Nucatola przyznała, że aborcjoniści z Planned Parenthood bardzo dbają o to, by nie jawić się jako ci, którzy czerpią profity z części ciał zabitych dzieci, aby przypadkiem na klinikę nie padło podejrzenie handlu organami.
Kwestia jest nie tylko natury wizerunkowej, lecz również prawnej, ponieważ prawo zabrania handlu częściami ciał ludzkich, za który to proceder grozi nawet 10 lat więzienia i 500 tys. dol. grzywny.

Dr Nucatola mówi, że „już z samego rana ma masę” zamówień na części ciał dzieci abortowanych, które „konsumenci sobie życzą”. Jednocześnie przyznaje, że aborcji dokonuje tak, aby zniszczenia organów były jak najmniejsze, a ciało dziecka przyniosło jak największe zyski.

Z tego powodu większość lekarzy dokonujących aborcji, robi to przy pomocy USG, aby wiedzieć, gdzie wbić kleszcze – tłumaczyła, dodając, że kiedy aborcjoniści ćwiartują dziecko, decydują: „Zniszczę tę część”, „Zmiażdżę poniżej”, „Zmiażdżę powyżej”, „Zobaczę, czy da się wydobyć wszystko nietknięte”.

W celu pozyskania nienaruszonych organów, zarówno ona, jak i jej koledzy po fachu dokonują czegoś, co można nazwać aborcją przez częściowe urodzenie.

W osobnym nagraniu śledczy spotkali się z Cecile Richards, dyrektor generalną Planned Parenthood, która przyznała, że dr Nucatola była niezwykle pomocna w ich wysiłkach sprzedawania fragmentów ciał dzieci zabitych w czasie aborcji.

Środowiska pro-life wezwały Kongres Stanów Zjednoczonych do przeprowadzenia śledztwa w tej sprawie. – To nagranie dowodzi szokującej rzeczywistości tego makabrycznego, nieludzkiego modelu biznesowego Planned Parenthood – powiedziała dr Charmaine Yoest, prezes i zarazem dyrektor generalna organizacji Amerykanie Zjednoczeni dla Życia (AUL). Dodała, że wobec ujawnionych informacji Planned Parenthood powinna w trybie natychmiastowym utracić finansowanie z budżetu państwa, ponieważ podatnicy nie mogą łożyć na tak nieludzki biznes.
Anna Wiejak
Źródło: LifeSiteNews
Za: prawy.pl

*****

Największa światowa organizacja aborcyjna, amerykańskie Planned Parenthood, broni praktyki sprzedawania ciał zamordowanych dzieci nienarodzonych.

To odpowiedź na opublikowane w sieci wideo, które pokazuje, jak jedna z czołowych „lekarzy” tej firmy dr Deborah Nucatola, sprzedaje ciała dzieci. Kobieta wyjaśnia też na filmie, że wykorzystuje praktykę zabijania dzieci już w trakcie porodu, by zapewnić klientom nienaruszone ciała… Wszystko jest zupełnie szczerze, bo film nagrano z ukrycia.

-Firma Planned Parenthood, która pobiera ogromne pieniądze z amerykańskiego budżetu i jest wspierana przez samego Baracka Obamę, broni swojej praktyki. W oficjalnym oświadczeniu czytamy:

„W służbie zdrowia [sic! – red] pacjenci chcą niekiedy oddać tkankę [sic! – red] na rzecz badań naukowych, by pomóc w doprowadzeniu do medycznego przełomu” – pisze „Planned Parenthood”. „Kobiety w Planned Parenthood, które mają aborcję, nie są inne. W szeregu naszych centr zdrowia pomagamy pacjentkom, które chcą oddać tkankę [sic! – red.] na rzecz badań naukowych. Robimy to tak, jak wszyscy inni wysokiej jakości dostarczyciele usług medycznych – z pełną i właściwą zgodą od pacjentów i z zapewnieniem najwyższych standardów prawnych i etycznych [sic! – red.]” – pisze organizacja. Dodaje, że ani „PP” ani pacjentki nie mają żadnych zysków ze sprzedawania „tkanki”, czyli ciał zamordowanych dzieci.

A co mówiła dr Nucatola na nagranej rozmowie?

„Wielu ludzi chce wątroby. I z tego powodu większość usługodawców robi to [zabija dzieci – red.] z pomocą USG, tak, by wiedzieli, gdzie wkładają szczypce […]. Jesteśmy bardzo dobrzy w pozyskiwaniu serca, płuc, wątroby – wiemy o tym, nie będziemy gnieść tych części, będziemy gnieść tylko niżej, wyżej i spróbujemy zobaczyć, czy uda się wyjąc wszystko nienaruszone” – mówi „lekarz”.

Kobieta opowiada też, w jaki sposób można uzyskać nieuszkodzoną, oderwaną głowę dziecka…
Za: fronda


Kategoria: Aktualności Tagged: aborcja, Dr Deborah Nucatola, handel organami abortowanych dzieci

Pastor: „Jeśli idzie o moją duchowość, to byłoby wspaniale pójść do łóżka z Jezusem”

$
0
0

Wkrótce po legalizacji przez amerykański Sąd Najwyższy „małżeństw” homoseksualnych „The Huffington Post” opublikował artykuł zatytułowany: „Czy Jezus był gejem?”. Jego treść jest przerażająca…

Tekst wyszedł spod pióra Julesa Suzdaltseva, który przedstawia się jako Żyd. „Mnie, heteroseksualnego Żyda, homofobia wśród wyznawców Jezusa zawsze mnie zaskakiwała” – napisał”. „Kult u stóp skatowanego wiszącego człowieka wygląda przynajmniej trochę na homoerotyczny” – dodaje.

Autor zamieścił także w swoim tekście wywiad z protestanckim pastorem Bobem Shoe-Gossem, pytając go, czy jego zdaniem Chrystus był gejem…

„Mam nadzieję, że tak. Wyobrażałbym sobie, że tak” – odparł „duchowny”. „Jeśli idzie o moją duchowość, to byłoby wspaniale pójść do łóżka z Jezusem” – dodał mężczyzna.

Suzdaltsev przedstawia następnie „biblijne dowody” na to, że Jezus był homoseksualistą. Tekst, przedrukowany przez „THP”, pierwotnie ukazał się na łamach portalu „Vice”
Za: http://www.fronda.pl

*******

Już mieli wszystko: mężczyzn, dwie, trzy kobiety, dzieci, zwierzęta: psy, konie kozy, zabawki erotyczne, dmuchane lalki, na koniec….dobierają się do samego Boga!!!

Powtórzę: gdyby Bóg popierał homoseksualizm – nie byłoby zniszczenia Sodomy i Gomory!!!


Kategoria: Aktualności Tagged: bluźnierstwo, homoseksualizm, LGBT, Sodoma i Gomora

Dziś Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel

$
0
0

Najświętsza Maryja Panna z góry Karmel.
Szkaplerz karmelitański

szkaplerzDzisiejsze wspomnienie zwraca nas ku Maryi objawiającej się na górze Karmel, znanej już z tekstów Starego Testamentu – z historii proroka Eliasza (1 Krl 17, 1 – 2 Krl 2, 25). W XII wieku po Chrystusie do Europy przybyli, prześladowani przez Turków, duchowi synowie Eliasza, prowadzący życie kontemplacyjne na Karmelu. Również w Europie spotykali się z niechęcią. Jednakże Stolica Apostolska, doceniając wyrzeczenia i umartwienia, jakie podejmowali zakonnicy, ułatwiała zakładanie nowych klasztorów. Szczególnie szybko zakon rozwijał się w Anglii, do czego przyczynił się m.in. wielki czciciel Maryi, św. Szymon Stock, szósty przełożony generalny zakonu karmelitów. Wielokrotnie błagał on Maryję o ratunek dla zakonu. W czasie jednej z modlitw w Cambridge, w nocy z 15 na 16 lipca 1251 r., ujrzał Bożą Rodzicielkę w otoczeniu Aniołów. Podała mu Ona brązową szatę, wypowiadając jednocześnie słowa: Przyjmij, synu, szkaplerz twego zakonu, jako znak mego braterstwa, przywilej dla ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania. Szymon Stock z radością przyjął ten dar i nakazał rozpowszechnienie go w całej rodzinie zakonnej, a z czasem również w świecie. W XIV wieku Maryja objawiła się papieżowi Janowi XXII, polecając mu w opiekę „Jej zakon” karmelitański. Obiecała wówczas obfite łaski i zbawienie osobom należącym do zakonu i wiernie wypełniającym śluby. Obiecała również wszystkim, którzy będą nosić szkaplerz, że wybawi ich z czyśćca w pierwszą sobotę po ich śmierci. Cały szereg papieży wypowiedziało się z pochwałami o tej formie czci Najświętszej Maryi i uposażyło to nabożeństwo licznymi odpustami. Wydali oni około 40 encyklik i innych pism urzędowych w tej sprawie. Do spopularyzowania szkaplerza karmelitańskiego przyczyniło się przekonanie, że należących do bractwa szkaplerza Maryja wybawi z płomieni czyśćca w pierwszą sobotę po ich śmierci. Tę wiarę po części potwierdzili papieże swoim najwyższym autorytetem namiestników Chrystusa. Takie orzeczenie wydał jako pierwszy Paweł V 29 czerwca 1609 r., Benedykt XIV je powtórzył (+ 1758). Podobnie wypowiedział się papież Pius XII w liście do przełożonych Karmelu z okazji 700-lecia szkaplerza. Nie ma jednak ani jednego aktu urzędowego Stolicy Apostolskiej, który oficjalnie i w pełni aprobowałby ten przywilej. O przywileju sobotnim milczą najstarsze źródła karmelitańskie. Po raz pierwszy wiadomość o objawieniu szkaplerza pojawia się dopiero w roku 1430. Nabożeństwo szkaplerza należało kiedyś do najpopularniejszych form czci Matki Bożej. Jeszcze dzisiaj spotyka się bardzo wiele obrazów Matki Bożej Szkaplerznej (z Góry Karmel), ołtarzy i kościołów. We Włoszech jest kilkaset kościołów Matki Bożej z Góry Karmel, w Polsce blisko setka. Wiele obrazów i figur pod tym wezwaniem zasłynęło cudami, tak iż są miejscami pątniczymi. Niektóre z nich zostały koronowane koronami papieskimi. Szkaplerz w obecnej formie jest bardzo wygodny do noszenia. Można nawet zastąpić go medalikiem szkaplerznym. Z całą pewnością noszenie szkaplerza mobilizuje i przyczynia się do powiększenia nabożeństwa ku Najświętszej Maryi Pannie. Szkaplerz nosili liczni władcy europejscy i niemal wszyscy królowie polscy (od św. Jadwigi i Władysława Jagiełły poczynając), a także liczni święci, również spoza Karmelu, m.in. św. Jan Bosko, św. Maksymilian Maria Kolbe i św. Wincenty a Paulo. Sama Matka Boża, kończąc swoje objawienia w Lourdes i Fatimie, ukazała się w szkaplerzu, wyrażając przy tym wolę, by wszyscy go nosili. Na wzór szkaplerza karmelitańskiego powstały także inne, jednakże ten pozostał najważniejszy i najbardziej powszechny. W wieku 10 lat przyjął szkaplerz karmelitański także Jan Paweł II. Nosił go do śmierci. Święto Matki Bożej z Góry Karmel karmelici obchodzili od XIV w. Benedykt XIII (+ 1730) zatwierdził je dla całego Kościoła. W Polsce otrzymało to święto nazwę Matki Bożej Szkaplerznej. Szkaplerz początkowo był wierzchnią szatą, której używali dawni mnisi w czasie codziennych zajęć, aby nie brudzić habitu. Spełniał więc rolę fartucha gospodarczego. Potem przez szkaplerz rozumiano szatę nałożoną na habit. Pisze o nim już reguła św. Benedykta w kanonie 55 dotyczącym ubrania i obuwia braci. Wszystkie dawne zakony noszą po dzień dzisiejszy szkaplerz. Współcześnie szkaplerz oznacza strój, który jest znakiem zewnętrznym przynależności do bractwa, związanego z jakimś konkretnym zakonem. Tak więc istnieje szkaplerz: brunatny – karmelitański (w. XIII); czarny – serwitów (w. XIV), od roku 1860 kamilianów; biały – trynitarzy, mercedariuszów (w. XIV), Niepokalanego Serca Maryi (od roku 1900); niebieski – teatynów (od roku 1617) i Niepokalanego Poczęcia Maryi (w. XIX); czerwony – męki Pańskiej; fioletowy – lazarystów (1847) i żółty – św. Józefa (w. XIX). Ponieważ było niewygodnie nosić szkaplerz taki, jaki nosili przedstawiciele danego zakonu, dlatego z biegiem lat zamieniono go na dwa małe kawałki płótna, zazwyczaj z odpowiednim wizerunkiem na nich. Na dwóch tasiemkach noszono go w ten sposób, że jedno płócienko było na plecach (stąd nazwa łacińska scapulare), a druga na piersi. Taką formę zachowały szkaplerze do dnia dzisiejszego. W roku 1910 papież św. Pius X zezwolił ze względów praktycznych na zastąpienie szkaplerza medalikiem szkaplerznym. W przypadku szkaplerza karmelitańskiego na jednym kawałku powinien być umieszczony wizerunek Matki Bożej Szkaplerznej, a na drugim – Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jedna część powinna spoczywać na piersiach, a druga – na plecach. Szkaplerz musi być poświęcony według specjalnego obrzędu. Szkaplerz, będący znakiem maryjnym, zobowiązuje do chrześcijańskiego życia, ze szczególnym ukierunkowaniem na uczczenie Najświętszej Maryi Dziewicy potwierdzanym codzienną modlitwą Pod Twoją obronę.

Szata Maryi – znakiem nowego życia

Ojciec święty Jan Paweł II w liście do przełożonych generalnych obu zakonów karmelitańskich na Rok Maryjny Karmelitański mówi między innymi:

Bogate dziedzictwo maryjne Karmelu z biegiem czasu, dzięki rozpowszechnieniu się nabożeństwa szkaplerza świętego, stało się skarbem całego Kościoła. Dzięki swej prostocie, antropologicznej wartości oraz odniesieniu do roli Maryi w życiu Kościoła i ludzkości to nabożeństwo tak głęboko i szeroko przejęło się wśród Ludu Bożego, że znalazło swój wyraz w obecnym kalendarzu liturgicznym Kościoła powszechnego we wspomnieniu 16 lipca.[…]

Czym jest szkaplerz święty?
Znaki w życiu człowieka

Czymś naturalnym w życiu człowieka jest życie wokół symboli i tworzenie symboli, które wyrażają świat człowieka, w którym istnieje jedność między tym co zewnętrzne-materialne a tym co duchowe – wewnętrzne. W życiu codziennym mamy do czynienia z relacjami pomiędzy ludźmi: przyjaźnią, miłością małżeńską, braterstwem, ojcostwem, macierzyństwem itd.. Ludzie wyrażają te więzi przez gesty, słowa i znaki na przykład: dzielenie się posiłkiem będące znakiem przyjaźni, zasiadanie przy jednym stole jako znak wspólnoty, obrączki małżeńskie jako znak węzła małżeńskiego, uczestnictwo w manifestacji, będące symbolem solidarności z innymi, obchodzenie rocznicy narodowej, będące symbolem tożsamości narodowej itd. Potrzebujemy znaków i symboli, które by nam pomagały zrozumieć, przeżywać i pogłębiać więzi z innymi oraz które by nam uświadamiały czym jesteśmy jako osoby.[…]

Więcej na naszej drugiej stronie: https://ewangeliadlanas.wordpress.com


Kategoria: Wydarzenia

Transmisja na żywo z rekolekcji „Jezus na Stadionie 2015”

$
0
0

Już jutro, 18 lipca 2015 po raz drugi na Stadionie Narodowym w Warszawie odbędą się rekolekcje JEZUS NA STADIONIE. Tegoroczne spotkanie przebiegać będzie pod hasłem: „Przychodzę, aby dać ci życie w obfitości” (por. J 10, 10). Rekolekcje pod patronatem Diecezji Warszawsko-Praskiej poprowadzi charyzmatyczny kapłan katolicki z Ugandy o. John Baptist Bashobora.

Transmisja na żywo z rekolekcji „Jezus na Stadionie 2015” od godziny 8:15 do 22:00

Jezus na stadionie – transmisja video (kliknij)

błogosławieństwo ks Rafał Jarosiewicz

Rekolekcje, stadion 2015


Kategoria: Rekolekcje, Wydarzenia Tagged: Jezus na Stadionie 2015, O. John Baptist Bashobora, Rekolekcje

Jezus Na Stadionie 2015 – Modlitwa o uzdrowienie i uwielbienie Boga

Viewing all 5210 articles
Browse latest View live