Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata (Mt.28,20). Kiedy tylko budzi się dzień we wszystkich kościołach kapłani wznoszą nad głowami wiernych Biały Chleb i przypominają, że to jest Ciało za nas wydane.
Jedna ze stacji drogi krzyżowej w San Giovanni Rotondo
Przez 14 piątków chcę publikować po jednej stacji Drogi Krzyżowej, napisanej przez ks. Piotra Pawlukiewicza. Te właśnie rozważania towarzyszyły nam podczas odprawiania Drogi Krzyżowej w San Giovanni Rotondo, podczas wrześniowej pielgrzymki do Włoch. Rozważania są tak głębokie i przejmujące, że chcę je „rozciągnąć w czasie” po to, by rozważaniami z kolejnej stacji karmić swoją duszę i serce przez cały tydzień
Stacja XI: Pan Jezus do krzyża przybity
Bóg przybity do krzyża. To szokujący, ale i wspaniały znak Jego miłości do nas. Bóg dał się przybić do naszego życia. Tak, żeby nie dało się Go oderwać. Sam mówił: Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata (Mt.28,20). Kiedy tylko budzi się dzień we wszystkich kościołach kapłani wznoszą nad głowami wiernych Biały Chleb i przypominają, że to jest Ciało za nas wydane. Każdego dnia Chrystus, czeka, by w kościołach rozgrzeszać swoje poranione dzieci. Cały dzień jest wyniesiony w monstrancji w kościołach, w których odprawiana jest nieustanna adoracja. Od setek lat przypomina o swojej miłości w znaku krzyża widniejącym w naszych domach.
Od wieków Bóg, jakby przybity do naszego losu, do naszych zmiennych kolei życia. Bóg przybity do Polski, do całego świata. Wbity jak hak w tatrzańskiej skale, ratujący tych, którzy odpadają od życia i lecą w przepaść.
Niekiedy ktoś może prosić: Jezu, przytul mnie, obejmij mnie. Ale to dla Niego zbyt mało. On się miłością przybija do naszego życia. Na dobre i na złe. Na nasze zbawienie wieczne.