Quantcast
Channel: W obronie Wiary i Tradycji Katolickiej
Viewing all articles
Browse latest Browse all 5206

Przesłuchanie Ojca Pio. Odtajnione archiwa Watykanu: akta z pierwszego dochodzenia Świętego Oficjum – cz. I przesłuchań

$
0
0

Niepublikowane dotąd akta z pierwszego dochodzenia Świętego Oficjum w sprawie Ojca Pio.

Dokument powstał w 1922 roku i zawiera tajne informacje na temat Kapucyna z San Giovanni Rotondo, w tym sześć zeznań złożonych przez niego pod przysięgą przed inkwizytorem Świętego Oficjum. Dokumenty te, przez długie lata ukryte przed oczami naukowców i czcicieli, udostępnione decyzją Benedykta XVI, są w tej książce po raz pierwszy publikowane w całości.

W dniach od 14 do 20 czerwca 1921 roku, w Klasztorze Braci Mniejszych Kapucynów w San Giovanni Rotondo przebywał delegat Świętego Oficjum z Watykanu, Wizytator Apostolski Ks. Bp Raffaello Carlo Rossi, celem zbadania wszystkiego, co dotyczyć by mogło „sprawy Ojca Pio z Pietrelciny”.

W czerwcu 2006 roku Ojciec Święty BENEDYKT XVI podjął brzemienną w skutkach decyzję udostępnienia do publicznej wiadomości tych niezwykle cennych w swej treści akt owego dochodzenia.

Staraniem Wydawnictwa SERAFIN, w 2009 roku wydano w Krakowie znakomite dzieło Francesco Castelliego noszące tytuł: „PRZESŁUCHANIE OJCA PIO, odtajnione archiwa Watykanu”.

Mając na uwadze fakt, że wielu Czytelników naszej strony żywi szczerą miłość do św. Ojca Pio, postanowiliśmy to przywiązanie ugruntować i dlatego zapraszamy do zapoznania się z treścią tychże przesłuchań.

I
Pierwsze zeznanie Kanonika Dra Giuseppe Prencipiego Prałata,
Proboszcza S. Giovanni Rotondo

14 czerwca 1921 roku, godz. 21.00

Przede mną, niżej podpisanym Wizytatorem Apostolskim, delegatem Najwyższej Św. K.[ongregacji] Św. Oficjum do przeprowadzenia dochodzenia w sprawie O. Pio z Pietrelciny, Kapucyna, w S. Giovanni Rotondo, w Arch.[idiecezji] Manfredonia, w domu parafialnym, stawił się wezwany W.[ielce] Cz.[cigodny] P.[an] Dr Giuseppe Prencipe, Proboszcz, syn śp. Pasquale z S. Giovanni Rotondo, lat 49, który kładąc dłoń na Św. Ewangeliach, złożył przysięgę de veritate dicenda [że będzie mówił prawdę] i zeznał co następuje:

Przybycie O. Pio poprzedziły, rozgłaszane przez współbraci, którzy wówczas tu mieszkali, pogłoski o cudownych wydarzeniach, a zwłaszcza o odgłosach brzęku łańcuchów w klasztorze w Foggii, gdzie diabeł pojawił się pod postacią kobiety itp. Kierując się tymi pogłoskami, ludzie schodzili się, by O. Pio zobaczyć. Pamiętajmy, że wtedy nie mieszkał jeszcze w klasztorze w S. Govanni, ale przyjechał tu dwa alby trzy razy. Sądzę, że to O. Gwardian załatwił, naciskany przez grupę pobożnych kobiet, aby O. Pio przydzielono tu de familia [do stałej wspólnoty]. O. Pio nie spowiadał, a czas spędzał na dawaniu rad pobożnym kobietom. Nie głosił kazań. Pojawiły się „stygmaty”, a wraz z nimi opowieści o wielu nadzwyczajnych zjawiskach, których za przyczyną O. Pio doznawały pobożne kobiety odwiedzając klasztor. Opisał je w neapolitańskim „Il Mattino” Adelchio Fabbrocini, korespondent z S. Giovanni, nauczyciel ze szkoły podstawowej i mason. Przyznaję, że nie miałem szczęścia uczestniczyć w żadnym z tych wydarzeń.

Muszę dodać, że wezwałem niektóre z tych kobiet, aby dowiedzieć się, co też nadzwyczajnego im się przydarzyło, ale nie mogłem się niczego dowiedzieć, ponieważ one twierdziły, że są zobowiązane do milczenia.

Dalej, jeśli chodzi o uzdrowienia – owszem, rozpuszczano pogłoski o niezliczonych uzdrowieniach, ale de visu [naocznie – przyp. tłum.] nie mogłem stwierdzić prawdziwości żadnego, przynajmniej tych, które nazywano „cudami” – ograniczam się tylko do wydarzeń z S. Giovanni Rotondo. Opowieści o niektórych uzdrowieniach, rozgłaszane przez współbraci, były całkiem bezpodstawne, zwłaszcza jedna o kalece, który zaczął chodzić jak dawniej. Dodam, że współbracia mieli ogromną skłonność do przesady.

Na potwierdzenie przytoczę jeden przykład. Przyprowadzono do O. Pio dwie głuche kobiety. Mówiły, że mają zostać uzdrowione. Nie zostały, nawet po modlitwach O. Pio. Wracały dwa, trzy razy, i nic. Gdy  zapytano o to O. Pio, odparł: „Nie powiedziałem, że będą uzdrowione, ale że trzeba się modlić”. Jednak inni utrzymywali, że miały być uzdrowione.

Chcę oświadczyć – mając na uwadze to, co wiem – nie zauważyłem niczego niewłaściwego u O. Pio. Jeśli chodzi o jego życie. Ale ja nie odwiedzałem każdego dnia klasztoru.

Ze względu na późną porę przesłuchanie zakończono.

Po dokładnym przeczytaniu i potwierdzeniu wszystkiego, co powyżej, W.[ielce] Cz.[cigodny W.[ielebny Ks. Giuseppe Prencipe został zwolniony po przysiędze de silencio servando (że dochowa tajemnicy) złożonej przez położenie dłoni na Św. Ewangeliach. A na potwierdzenie wszystkiego, co powyżej, złożył podpis.
Giuseppe, Pr.[ałat] Prencipe
Uwaga: po zakończeniu każdego przesłuchania znajduję się formuła łacińska bpa Rossi: Acta sunt haec per me, Visitatorem Aposotlicum, L.+S. Fr. Raphael C., Episc. Volererr. Vist. Apost.
(w: jw. s. 163-64)

II.
Drugie zeznanie Kan.[onika] Dra Giuseppe Prencipego

15 czerwca 1921 roku, godz. 8.30

Przede mną, niżej podpisanym Wizyt.[atorem] Apost.[olskim], stawił się ponownie W.[wielce] Cz.[cigodny] P.[an] Dr Giuseppe Prencipe, który złożywszy przysięgę de veritate dicenda przez przyłożenie dłoni na Św. Ewangeliach, zeznał, co następuje:

Pyt.: Czy chciałby coś zmienić w zeznawaniu złożonym wczoraj wieczorem?
Odp.: Nie.
Pyt.: Czy chciałby coś dodać?
Odp.: Jeszcze na temat „cudów”, 12 czerwca 1919 roku podczas energicznego bicia w dzwony uległ zniszczeniu największy dzwon w kościele parafialnym. Stosunki pomiędzy mną a klasztorem były wtedy bardzo serdeczne. Około 25 czerwca jeden kapłan z parafii poradził swemu przyjacielowi, aby ochrzcił dziecko u O. Pio, w klasztorze, który jest oddalony o ponad kilometr. Zauważyłem, mając na uwadze tłumy, które uczęszczały do klasztoru, że takie pozwolenie otworzyłoby drogę wielu innym. Zaczęto by prosić o pozwolenia, a to doprowadziłoby do rozregulowania pracy parafii. Zapytałem o to O. Pio i ówczesnego O. Gwardiana. Zauważyłem, że również oni mieli pewne opory, by podjąć się tej posługi. Zgodzili się ze mną, że mogłoby to w przyszłości sprowadzić jakieś przykrości czy to na mnie, czy na nich. Poprosiłem więc wspomnianego kapłana, aby w roztropny sposób odwiódł swego przyjaciela od powziętego zamiaru. Niespełna kwadrans po tej poufnej rozmowie pojawiły się rozgorączkowane głosy, że proboszcz się obraził i odmówił, aby zrobić na złość O. Pio. W ciągu kilku dni sprawy przybrały jeszcze inny obrót. Chociaż uszkodzenie dzwony miało miejsce ponad dziesięć dni wcześniej, rozpowiadano, że O. Pio otrzymał łaskę pękniętego dzwonu, aby pomścić moją odmowę. O. Gwardian widząc, że rzecz staje się już śmieszna, zwłaszcza dla ludzi rozsądnych, był zmuszony przyjść do kościoła parafialnego, odprawić Mszę [Świętą] i po ewangelii wygłosić do ludu stosowne słowa, by zdementować pogłoski.

Pyt.: Jak się wydaje, jaka była postawa O. Pio w stosunku do tych „cudownych” wydarzeń łączonych z jego imieniem?

Odp.: W mojej obecności – cisza.

Pyt.: Co myśli o rzekomych stygmatach?

Odp.: Dowiedziałem się najpierw od grupy pobożnych kobiet, które chodziły do klasztoru, a potem od ówczesnego O. Gwardiana, że O. Pio został zaszczycony stygmatami. Ośmieliłem się zapytać samego O. Pio o sposób, w jaki otrzymał te stygmaty, o okoliczności – jako że na ustach ludzi były różne wersje, a ja, zasypywany listami ze wszystkich stron, chciałem mieć możliwość udzielenia dokładnej odpowiedzi, bez popadania w sprzeczności. O. Pio odpowiedział mi: Nie mogę powiedzieć.

Pyt.: Czy to prawda, że O. Pio żywi się bardzo skromnie?

Odp.: Z tego, co mi wiadomo, na pewno nie je dużo, ale mogłem stwierdzić osobiście, że w ogóle to je. Jest słabej budowy ciała, był chory, z klasztoru przeniesiono go do rozmównicy, opiekowały się nim na zmiany dewotki (nieprawidłowość, z którą O. Prowincjał kazał skończyć). W czasie choroby nie mógł przyjmować pokarmów. Wiem, że współbracia pokazywali to, czego O. Pio nie mógł utrzymać w żołądku – widać, do jakiego poziomu fetyszyzmu już doszli. Dewotki nie zapomniały o niczym, co w zaopatrzeniu O. Pio było potrzebne.

Pyt.: Charakter duchowy i moralny O. Pio, praktykowanie cnót, posłuszeństwo, pokora.

Odp.: Tak, to wszystko da się zauważyć. Wiem tylko od jednego zakonnika z klasztoru, że O. Prowincjał zabronił spotkań w rozmównicy, a O. Pio je kontynuował. (w: jw. s. 165-167)

Po dokładnym przeczytaniu i potwierdzeniu wszystkiego, co powyżej zostało zapisane, W.[ielce] Cz.[cigodny] i W.[ielebny] Dok.[tor] Giuseppe Prencipe został zwolniony po uprzedniej przysiędze de silentio servando przez położenie dłoni na Św. Ewangeliach. A na potwierdzenie wszystkiego, co powyżej, złożył podpis. Giuseppe, Pra.[łat] Prencipe”.
(w: jw. s. 165-167)

III.
Trzecie przesłuchanie Kan.[onika] Dra Giusseppe Prencipego

18 czerwca 1921 roku, godz. 16.30

Pyt.: Czy chce coś zmienić w poprzednich zeznaniach?

Odp.: Nie.

Pyt.: Na temat i wspomnianych „cudów” za wstawiennictwem O. Pio z Pietrelciny.

Odp.: Gdy rozsiewano pogłoski, że O. Pio działa „cuda”, podjąłem wielką chęć wyrobienia sobie na ten temat własnego zdania. Zatem odwiedzałem często klasztor, by zaobserwować osobiście jakieś nadzwyczajne wydarzenie, jakieś cudowne uzdrowienie, jako że przyjeżdżało wiele kalek z okolicy i obcych. Jednak nigdy nie miałem tego szczęścia, by uczestniczyć w jakimś nadzwyczajnym zjawisku. Prawdę mówiąc, może nie byłem godny. Przynajmniej kilka razy naciskałem na O. Pio, żeby dokonał jakiejś nadzwyczajnej rzeczy w S. Giovanni, jeśli już nie czegoś innego, to przynajmniej cudu bilokacji dla nawrócenia jakiegoś niedowiarka. Na przykład dla nawrócenia jakiegoś lekarza, mojego przyjaciela, który powiedział mi dokładnie tak: „Jeśli zobaczę O. Pio, jak przychodzi do mojego pokoju w nocy lub w dzień, albo jeśli zobaczę Santeriella (to taki straszny kaleka) stojącego prosto na nogach, z wyleczonym wzrokiem (ma zeza) i przywróceniem rozumu (jest niedorozwinięty), będę pierwszy, który uwierzy w nadprzyrodzoność” O. Pio śmiał się z moich słów i wtedy, ten jeden raz, wydawało mi się, że wierzy w te wszystkie cuda, które mu przypisują. Powiedział do mnie: „Nie wystarczy to, się wydarzyło w S. Severo?” Chciał w ten sposób nawiązać do odzyskania wzroku przez pewną dziewczynę – cudu, którego później nie udało się potwierdzić na podstawie informacji, jakie zdobyłem.

„Cuda”, które wzbudziły największy rozgłos w S. Giovanni Rotondo, to uzdrowienie głuchych kobiet, o którym już wspominałem, uzdrowienie garbatego, uzdrowienie kanclerza i uzdrowienie kaleki Santariella.

Powiem to, co słyszałem, jako że sam w tym – chodzi o uzdrowienie garbatego – nie brałem udziału. Jednak udałem się celowo do Foggii, do ojca tego garbatego, by go odwiedzić i posłuchać opowiadania o otrzymanej łasce. Nie znam nazwiska tych osób. Garbusek chodził do IV klasy podstawówki, powiedział mi to wicedyrektor szkoły, mój przyjaciel, żebym mógł go łatwiej znaleźć w szkole, jednak on przez cały ranek był nieobecny. Natomiast nauczycielka, która uczyła go przez trzy lata, opowiedziała i wicedyrektorowi taka historię: „Garbusek od małego chodził na czworakach. Z okazji święta Matki Bożej Bolesnej, którą czci się w Foggii, otrzymał pierwszą łaskę, tak że mógł się wyprostować i chodzić o własnych siłach. Miał cztery czy pięć guzków na kręgosłupie, po odwiedzinach u O. Pio dwa albo trzy zniknęły, reszta została”. Nie powiedziała nic więcej.

„Cudowne uzdrowienie” kanclerza Sądu Okręgowego w S. Giovanni Rotondo.

Z okazji zawieszenia broni zorganizowano wieczorne przyjęcie dla przyjaciół. Nasz kanclerz wstał od stołu trochę wstawiony i schodząc po schodach, poślizgnął się i zwichnął nogę w kostce. To zwichnięcie unieruchomiło go w łóżku na prawie dwa miesiące. Potem zaczął wstawać, ale musiał zostać w domu – sądzę, że jeszcze przez miesiąc – bo poruszał się przy pomocy kul. Gdy jeszcze bardziej się poprawiało, zostawił kule, wziął laskę i zaczął wychodzić z domu, wchodził nawet po schodach do sądu. Było coraz lepiej, tak że nawet chodził na spacery z przyjaciółmi. W tym czasie przyjechał z Lucery Prokurator Królewski (zdaje się Milone), który chciał odwiedzić O. Pio – nie wiem w jakim celu. Przypadkiem tego samego dnia przyjechał tu również prof. Tangaro z Foggii, kanclerz z Lucery, zdaje się, oraz Trevisami, redaktor „Il Mattino”. Nasz kanclerz również został zaproszony przez Prokuratora Królewskiego i przez tutejszego zastępcę sędziego na spacer do klasztoru. Kanclerz wzbraniał się mówiąc, że zaleczone zwichnięcie nie pozwala mu na tak długie przechadzki. Następnego dnia po obiedzie drugi raz powtórzono zaproszenie – tym razem zgodził się i powolutku poszedł pieszo do klasztoru.

Dalszą część znam z relacji kanclerza, który opowiadał następnego dnia: „Znalazłem się na parterze klasztoru, gdzie krążyłem po korytarzach wypełnionymi ludźmi oczekującymi na spowiedź u O. Pio, który spowiadał w kącie korytarza. W pewnej chwili usłyszał tylko „Laska!”, jednak nie wiedział, kto to powiedział, do kogo i w jakim celu. Nie poszedłem do klasztoru z zamiarem poproszenia o jakieś łaski. Słysząc to moi dwaj przyjaciele, którzy stali przy moim boku, potrząsnęli mnie za ramię i powiedzieli: „Panie kanclerzu, nie słyszy pan?”. O. Pio powiedział, żebym odrzucił laskę, ponieważ zostałem uzdrowiony. Na te słowa poczułem jakby ogień, który ogarniał mnie od stóp aż po same włosy. Zacząłem się pocić, ludzie gapili się na mnie, ktoś z tłumu krzyknął: „Cud, cud!”, a przyjaciele wołali wciąż: „Proszę odrzucić laskę, odrzucić laskę!”. Był w tym przymus, że jak się tego nie zrobi, to znaczy, że uzdrowienia nie było. Nie wiedziałem, co robić: odrzucić laskę czy oddać ją P. Pio? Oparłem ją w końcu o ścianę. „Idź – mówią przyjaciele – zostałeś uzdrowiony!” zacząłem iść i nie czułem żadnego bólu w nodze. Prokurator Królewski i pozostali, gdy usłyszeli okrzyki, zeszli na dół, wzięli mnie pod ramię i kazali iść. Nie czułem żadnego bólu. Wróciłem do miasta bez laski. Wezwany lekarz stwierdził, że zwichnięta kość nie wróciła jeszcze na miejsce”. To są jego słowa.

Jednak ja, podobnie jak inni, już następnego dnia przekonałem się, że rzekomego uzdrowienia wcale nie było. Kanclerz musiał nadal używać laski aż do czasu, gdy pojechał do wód.

Cud „Santariella”. To młody człowiek, pod czterdziestce, zezowaty, niedorozwinięty, blady, garbaty, o nogach sztywnych, słoniowatych i szpotawych. Z ust samego Santariella, jak też od innych naocznych świadków słyszałem o rzekomym cudzie.

Pio siedział otoczony wielką rzeszą ludzi na placu przed kościołem klasztornym. Młody kaleka stanął przed nim – nie wiem czy z własnej woli, spontanicznie, czy za radą pewnego ojca kapucyna – by zapytać o kilka spraw. „Co chcesz, żebym dla ciebie zrobił?” – miał zapytać O. Pio. A kaleka – uważam, że podpowiedział mu to zakonnik – poprosił: „Daj mi łaskę zdrowia”. „Dobrze” – odrzekł O. Pio. – „Rzuć szczudła”. Jak mówił młodzieniec, jedna kula mu wypadłą, ale została jeszcze w rękach. Wtedy O. Placido, kapucyn, podbiegł, żeby mu ją zabrać i powiedział: „Chodź, bo jesteś uzdrowiony”. Biedak zaczął chodzić, jak potrafił, machając na oślep w powietrzu, podtrzymując się na prawo i lewo na ludziach, którzy go otoczyli i wrzeszczeli wniebogłosy o cudzie. Wieczorem wrócił do miasta. Jednak wszyscy byli mocno rozczarowani, widząc, jak próbował doszukiwać się cudu tam, gdzie nie było go ani śladu.

Tak świadek opowiada o fakcie bilokacji:

Znam tę historię z opowieści samej chorej, pani Enrico Bambinelii, która jest żoną Luigiego Massy, właściciela przedsiębiorstwa Automobile. Chorowała od ośmiu dni, ale gorączka nie przekraczała 39 stopni. Lekarze stwierdzili jedynie lekkie zapalenie oskrzeli i zapewnili jej męża, że to nic poważnego. Jeden z lekarzy, podejrzewając niestrawność jelitową, zapisał chorej dawkę chlorargirytu [srebro rogowe – potoczna nazwa minerału chlorku srebra – przyp. tłumacza], który spowodował silną niedyspozycję całego organizmu. „Zrodziła się we mnie myśl – mówiła kobieta – że lekarz mnie otruł i ten koszmar dręczył mnie dwie godziny. Do tego doszła inna myśl – o śmierci, że muszę umrzeć. Byłam tym bardzo przytłoczona przez kolejne dwie, trzy godziny. Wtedy zawołałam męża i dzieci i przekazałam im ostatnia wolę. Ale z tych myśli o śmierci, bardzo konkretnych, zrodziła się w mojej głowie jeszcze inna myśl – że zostanę uzdrowiona. Sama nie wiem, jak długo mnie prześladowała, ale byłam przekonana, że uzdrowić mnie może jedynie O. Pio. A jeśli łaska nie nadejdzie, to nie z mojego powodu, tylko z winy mojego męża. Zawołałam go i powiedziałam: Jeśli umrę, to przez ciebie, bo ty jesteś niewierzący. Mąż zaprotestował, ale ja nie chciałam go słuchać i wpadłam w jeszcze większa histerię. Mniej więcej dwie godziny po zapadnięciu zmroku mąż poszedł po lekarza, który się mną opiekował. Wychodząc zabrał lampę z pokoju, w którym przebywaliśmy i zaniósł ją do pokoju obok. I wtedy zobaczyłam w pokoju O. Pio opartego o ścianę, tę samą, na którą kładły się cienie i padało światło lampy. Gdy mąż wrócił do pokoju, powiedziałam mu: „Widziałam O. Pio”. Przeszukał cały pokój i nikogo nie znalazł. Po godzinie powtórzyło się to samo: wyniesiona lampa, ten sam O. Pio, takie samo szukanie i ten sam negatywny skutek. Znowu nawymyślałam mężowi, wyrzucając mu, że jeśli umrę, to przez niego, bo on nie wierzy”.

Dalej opowieść dokończył mąż: „Nie wierzyłem za bardzo w świętość O. Pio ani w możliwość cudu”. Pod wpływem nacisków żony i ogromnych emocji powiedział: „Zatem uwierzę w O. Pio, jeśli ty w tym momencie wyzdrowiejesz. Na te słowa moja żona podskoczyła jak na sprężynie, wyskoczyła z łóżka i już jest u moich stóp. Położyłem ją jeszcze raz do łóżka. Wtedy nasze dziecko zaczęło płakać. Żona wzięła je, przystawiła do piersi i nakarmiła, podczas gdy od ośmiu dni nie mogła karmić. I zaraz potem pokarm znikł”. Około północy kobieta zasnęła głębokim snem, a rano zbudziła się słaba, ale zdrowa.

Dodam, że rodzina tej kobiety mocno neurasteniczna: brat próbował popełnić samobójstwo, drugi brat jest upośledzony i całkiem niewidomy.

Inny przypadek.

Pewnego dnia pojechałem do Foggii. Wyszedł mi naprzeciw mój krajan, porucznik, i mówi tak: „Wczoraj wezwał mnie generał dywizji i powiedział: Rano odwiedził mnie O. Pio z S. Giovanni Rotondo, żeby porozmawiać o żołnierzach, którzy sprawiają kłopoty. Chodziło o grupę żołnierzy rozlokowanych w pewnym klasztorze czy też – nie wiem dokładnie – obok klasztoru. Odpowiedziałem, że o. Pio nie mógł tu być, ponieważ jest w S. Giovanni Rotondo. Zapewniam cię – odparł generał – że O. Pio był u mnie”.

Nie wiedziałem, co powiedzieć porucznikowi, ponieważ właśnie dzień wcześniej rozmawiałem z O. Pio w S. Giovanni Rotondo. Udałem się tam też po powrocie z zamiarem zapytania samego O. Pio. Ale gdy poszedłem do O. Gwardiana, aby pomówić o tym zdarzeniu, wtrącił się inny ojciec kapucyn, który powiedział: „Teraz już nie ma wątpliwości, ze wczoraj wydarzył się cud bilokacji. Przecież O. Pio odpowiedział kobietom, które go pytały: „Tak, odbyłem podróż”. Dokąd? „Nie trzeba wam tego wiedzieć”.

Gdy ów ojciec odszedł, O. Gwardian poprosił mnie, żebym zachował w tajemnicy przytoczone w rozmowie słowa Ojca. Tego dnia dałem sobie już spokój i nie prosiłem O. Pio o wyjaśnienia. Później jednak doszedłem do wniosku, że musiało dojść do nieporozumienia w historii u generała dywizji, że O. Pio z S. Giovanni Rotondo mu się ukazał, bo był przecież jeszcze inny ojciec z Benewentu, który osobiście pojechał do Foggii.

Pyt.: Jaką postawę przyjmował O. Pio wobec tych faktów?

Odp.: Czy była to prawda, czy też fałsz – od niego moje uszy nie usłyszały na ten temat nigdy ani jednego słowa wyjaśnienia.

Podsumowując, powiem jeszcze, że chciałbym bardzo, aby niektóre moje wątpliwości okazały się absolutnie nieprawdziwe, a O. Pio – człowiekiem naprawdę wybranym przez Boga, posłanym do mego kraju dla uświęcenia go i poruszenia przez różne cudowne znaki. (pogrubienie liter – „wobroniewiary”)

Po dokładnym przeczytaniu i potwierdzeniu wszystkiego, co powyżej, Wielce Czcigodny i Wielebny Dr Giuseppe Prencipe został zwolniony za przysięgą de secreto servando (do zachowania tajemncy) złożoną przez położenie dłoni na Św. Ewangeliach. Co potwierdził swoim podpisem.
Giseppe, Prałat Precipe
(w: jw. s. 167-174)

Święty Ojcze Pio z Pietrelciny, wierny naśladowco Pana Jezusa Ukrzyżowanego,
prosimy, abyś przez Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny z Fatimy,
złożył w Świętej Ranie Miłosierdzia Pana Jezusa, nas, swoje duchowe dzieci,
abyśmy na ziemi i w niebie mogli oglądać Oblicze naszego Pana i Zbawiciela. Amen


Kategoria: Aktualności Tagged: Francesco Castellii, Ks. Bp Raffaello Carlo Rossi, Odtajnione archiwa Watykanu, św. Ojciec Pio

Viewing all articles
Browse latest Browse all 5206

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra