Wszystkim tym, którzy w poszukiwaniu uzdrowienia,
nieświadomie uwikłali się w duchowe sidła,
które zwodząc złudnym dobrem,
oddzielają ich od prawdziwego źródła Życia,
od Prawdy która wyzwala
Duchowe ścieżki
Pisząc to świadectwo chciałabym na początku podziękować mojej mamie i wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym, bez których wsparcia modlitewnego i otrzymywanego przez nich słowa poznania, które mnie prowadziło, nie mogła bym stawić czoła czekającym mnie tam wyzwaniom, ani odkryć tajemnicy ukrytej za uzdrawiającą energią kosmiczną. W świadectwie tym nie chciałabym nikogo przedstawić w negatywnym świetle, ale chciałabym dzieląc się moim doświadczeniem rzucić światło na zjawisko tak powszechnej energoterapii.
Z państwem N po raz pierwszy spotkałam się 26 maja 2001r., znalazłam się tam poprzez znajomą, która po przeczytaniu w gazecie ogłoszenia o możliwości pracy, przyszła do mnie z prośbą bym pojechała z nią do Niemiec, gdyż ona nie znając dobrze niemieckiego bała się sama jechać. Ponieważ nie umiałam odmówić, postanowiłam że pojadę z nią tylko na spotkanie kwalifikacyjne, z nadzieją że dalej sobie poradzi. Zdziwiłam się, gdy ze wszystkich kandydatek jako jedyna zostałam wybrana właśnie ja(!), do pracy w charakterze gospodyni domowej u rodziny N, mimo braku mojego w tym doświadczenia. Państwo N widząc moje niezdecydowanie, gdyż to nie ja byłam zainteresowana tą pracą, tylko moja znajoma, bardzo mnie namawiali bym przyjęła ich ofertę, proponując mi czas do zastanowienia się, do następnego dnia.
Ponieważ moje życie oddałam Bogu, postanowiłam sama nie podejmować decyzji i udałam się do pewnej osoby z mojej wspólnoty, prosząc o modlitwę w intencji rozeznania czy rzeczywiście powinnam tam jechać. Osoba ta po niedługim czasie przyniosła mi zapisane na kartce słowa, które po krótkiej modlitwie otrzymała: ,,bym przyjęła każdą pracę i pracowała tak jakbym dla samego Boga pracowała”. Następnego dnia znalazłam się w maleńkiej osadzie w północno-zachodniej części Niemiec, u mieszkającej tam z dwójką dzieci polskiej rodziny, gdzie przyjaźnie przywitały mnie dwa psy i kot. W czasie podróży dowiedziałam się że państwo N od ośmiu lat służą Bogu, na co ja zaskoczona odpowiedziałam że ja też(!), należąc od jakiegoś czasu do Odnowy w Duchu Świętym. Powodem dla którego wybrali właśnie mnie okazała się świetlista aura, którą widzieli u mnie, a która – jak sądziłam – pochodziła od Ducha Świętego. A ponieważ są ludźmi poszukującymi dróg rozwoju duchowego byli bardzo zainteresowani tą świetlistą aurą i otrzymaniem Ducha Świętego.
Na początku wszystko w ich domu raziło mnie; amulety, karty tarota, wahadełko…itp, gdyż wiedziałam z modlitw o uzdrowienie, że to nie podoba się Jezusowi. Ich z kolei raziła moja wiara lecz jak mówili, usłyszeli podczas spaceru głos że ,,mają mnie nie zmieniać”. Pomogli mi znaleźć kościół , najbliższy był w odległości 14km., i pożyczyli mi rower bym mogła tam jeździć. Gdy po Mszy św. 01.06.2001r., usłyszałam głos: ,,Traktuj ich jak Moich przyjaciół”, zaakceptowałam ich z tym wszystkim, czym się zajmowali i przestało mnie to już tak bardzo razić.
Zastanawiało mnie tylko do czego służą te dziwne, różnej wielkości piramidy, skonstruowane z metalowych rurek i porozstawiane wszędzie po całym domu?. Również w ogrodzie stała duża piramida, do której można było wejść. Wyglądały jak konstrukcje bez zabudowanych ścian bocznych, w których po przyjrzeniu się można było dostrzec, że w większą piramidę wbudowana była mniejsza piramida odwrócona podstawą ku górze, na której to podstawie z przeźroczystej płytki stawiano krople Bacha do naenergetyzowania.
W odpowiedzi na nurtujące mnie myśli, zostałam poinformowana przez państwo N, że piramidy te ściągają energię kosmiczną oczyszczającą atmosferę i uzdrawiającą świat, oraz że ta energia z piramid jest w nich, stąd mają oni moc uzdrawiania ludzi i że sam Bóg dał im swoją moc!.
Nachodziły mnie myśli że to całkiem inna moc, niż ta której Duch Święty udziela we wspólnotach Odnowy Charyzmatycznej do posługi w modlitwie o uzdrowienie. Zaskakujące było dla mnie również to, że państwo N, podobnie jak w Odnowie Charyzmatycznej otrzymują światło, odnośnie problemu czy choroby danej osoby, by udzielić jej odpowiednich leków energetyzowanych czy innych zaleceń.
Już w pierwszych dniach odkryli moje problemy zdrowotne i chcieli mnie leczyć, gdyż mówili, że usłyszeli od ich boga słowa: ,,Dziecko przyszło po zdrowie”. I gdy przez dłuższy czas upierałam się że mnie leczy Bóg na Mszy świętej, powiedzieli; Dobrze(!), masz tydzień czasu! Jak mnie Bóg nie uzdrowi w Kościele, to będą mnie jeszcze uzdrawiać w piramidzie i kroplami Bacha, a jak to nie pomoże, to będę musiała wrócić do Polski, gdyż oni nie mogą wytrzymać z moimi lękami, ponieważ je odczuwają i męczy ich mój lęk przed nimi. Usłyszałam wtedy cichutko ,,zgódź się” i przez następne dni szturmowałam modlitwami Pana Boga w Kościele, prosząc by mnie uzdrowił przed upływem wyznaczonego czasu. Po czterech dniach, pan N powiedział bym się już nie modliła do końca umówionego tygodnia, bo przeszłam już na wyższy poziom. Mówił, że podczas medytacji widział mnie modlącą się w Kościele jakby w słupie światła. Pan Bóg uzdrawiał mnie w święto Przemienienia Pańskiego. Czułam się jak odrodzona, zdrowa i uwolniona od lęków. Pan wkładał też, w moje serce swoją miłość do domowników, gdyż jednym z ich warunków było, bym zajmowała się domem z miłością i troską. Jednak po upływie wyznaczonego mi tygodnia, pan N oznajmił, że usłyszał głos przy piramidzie: ,,że jestem już gotowa i że mogę pracować, a reszta mojego uzdrowienia zależy od mojej pracy nad sobą”. I w ten sposób ktoś inny przywłaszczył sobie to, co uczynił mój Bóg w Kościele.
Na początku państwo N nie pozwolili mi się za nich modlić, twierdząc że nie chcą bym moją modlitwą nimi manipulowała. Modliłam się więc ogólnie za wszystkich ludzi, jak mnie prowadził Pan. Moi pracodawcy natomiast, sami często przekraczali granice które mi postawili, modląc się o mnie do ich boga i próbując różnymi sposobami wpływać na mnie swoją duchowością i mocą. Już drugiego dnia, podczas rozmowy wstępnej, pan N wyciągnął rękę na wprost mnie i zaczął wysyłać energię, gdy wyczułam że to coś negatywnego i w duchu powiedziałam stanowczo; w Imię Jezusa łamię tę moc!… to ręka mu natychmiast opadła.
Nowe miejsce w którym się znalazłam, napawało mnie dziwnym uczuciem, miałam wrażenie jakby coś kryło się za różnymi sprzętami i symbolami obcych kultów, przeczuwałam obecność ukrytych za tym duchowych mocy, i gdy w spontanicznej modlitwie zapytałam Pana Jezusa czy będziemy wyganiać złe moce (?), usłyszałam odpowiedź: ,,Jeszcze nie, najpierw musimy zdobyć ich serca”.
Podczas mojego pobytu w tamtym miejscu, moja mama, wraz ze wspólnotą Odnowy modlili się o mnie i od czasu do czasu mama dzwoniła i przekazywała mi otrzymywane przez nich na modlitwie słowa, które mnie prowadziły. Już po dwóch tygodniach moich nieudolnych prób ewangelizacji, we wspólnocie ktoś otrzymał dla mnie słowo że Pan mnie posłał i jestem tam potrzebna. Pan mówił: ,,Ma mówić nie o Mnie, jaki jestem, tylko; ile dla niej znaczę, jak Mnie kocha, z wyczuciem, krok po kroczku”. W tamtym czasie rzeczywiście mówiłam im o Bogu, jaki jest; że jest miłością i że jest Ojcem, itp. Oni natomiast informowali mnie, że ich bóg jest taki sam, i też jest ojcem! Lecz gdy zaczęłam otrzymane słowa wprowadzać w życie, to pani N mówiła do męża: ,,Dlaczego mamy ją uwalniać od Jezusa skoro ona Go tak kocha?”. Gdyż państwo N, w swojej pracy terapeutycznej, zajmowali się również uwalnianiem ludzi z więzów Kościoła Katolickiego w przekonaniu że Kościół to czarna, negatywna siła, i że zrywanie tych więzów wspomaga skuteczność ich terapii. Starali się jednak postępować z miłością, gdyż przykazanie miłości bliźniego było fundamentem na ich duchowej ścieżce. Cała rodzina wydawała mi się być przykładem miłości i zrozumienia. Nie można byłoby nic im zarzucić, gdyby przestrzegali 1-wszego przykazania.
W pierwszych dniach zaczęłam odkrywać, że czytają moje myśli, gdyż wyczuwałam ich reakcję na nie. Uderzyło mnie też to, że odpowiadali na moje myśli, zanim je wypowiedziałam. Gdy np. pomyślałam że Msza z modlitwą o uzdrowienie mogłaby pomóc ich synowi, to ku mojemu zaskoczeniu usłyszałam odpowiedź pani N: ,,To mu nie pomoże to wada wrodzona serca”. Otwarcie mówili o swoich zdolnościach telepatycznych, opowiadając jak zaskoczeni tym ludzie reagowali. Poinformowali mnie, że myśl jest energią i można ją przechwycić. Opowiadali też o innych nadprzyrodzonych zdolnościach, które wykorzystują w pracy zawodowej:
Pani N jest wróżką i prowadzi sesje terapeutyczne, odczytując zawiłe problemy ludzkich istnień i ich przyczyny z kart Tarota. Medytując te karty otrzymuje wgląd w ludzkie wnętrza i w przeszłość ludzi, by zgodnie z natchnieniami które otrzymuje, prowadzić duchowo ludzi. Posiada też dar odczytywania ze zdjęcia lub rzeczy osobistych, informacji o danej osobie, ma dar pisma automatycznego i jest medium, przez które przemawia jakaś istota duchowa. Swoje nadprzyrodzone zdolności wykorzystuje w pracy terapeutycznej w celu przebudzenia ludzi do życia duchowego. Razem z mężem mają zdolności widzenia kolorów aury i innych bytów duchowych. Opowiadali, że widują istoty duchowe przechadzające się u nich w ogrodzie, które nazywają ,,duszkami przyrody”. Opisywali je, że mają czerwone oczy i kopytka, i że są nieszkodliwe, (myślę że pasuje to do opisu demonów). Opisywali też istoty, które widzieli w mojej aurze: wysoko rozwiniętą Istotę duchową, Mnicha w pokrwawionych szatach, czasami Jezusa z wyciągniętą przed siebie prawą ręką i inną Osobę w Chwale.
Zauważyłam dziwne rzeczy dziejące się w domu; zaczęłam słyszeć jakby na głos własne myśli, i to akurat te, które nie były zbyt dobre, co dawało mi możliwość pracy nad sobą. Według państwa N, piramida oczyszcza nie tylko atmosferę, ale również ludzi…
ciąg dalszy nastąpi
Kategoria: Pomoc duchowa, Wydarzenia, Świadectwa Tagged: duchy przewodniki, energie, Małgosia, tarot, wróżka
